WROCŁAWSKIE PATOLOGIE

Rate this post

Wrocławskie patologie, czyli kolejna co-kwartalna afera. A we mnie złość wzbiera.

Dziękuje wrocławskiemu Koledze, który zechciał mi/nam zwrócić uwagę na ten internetowy artykuł pt. „Przeglądy rejestracyjne czyli patologia na stacjach diagnostycznychWiadomości Wtorek, 29 stycznia (09:50). Policjanci z Wrocławia zatrzymali trzech pracowników jednej z miejscowych stacji diagnostycznych. Wspomniani mężczyźni potwierdzali wykonanie fikcyjnych przeglądów technicznych. Przybijali pieczątki w dokumentach samochodów, których nawet nie widzieli. Wydawałoby się, że to żadna sensacja. W powszechnym przeświadczeniu kierowców takie praktyki są w Polsce nagminne. Może dziwić jedynie, że tak rzadko dochodzi do wpadek. (…)1 dotyczący przecież naszej branży. Nasz Kolega zamieścił przy tym znamienne i nieco (?) pesymistyczne zdanie, cyt. „to się nigdy nie skończy”.

Ja zaś podsumuję tę sprawę tak: to się nigdy nie skończy, jak sami z tym nie zrobimy porządku.

Szefowie większości naszych organizacji postanowili nie ingerować w te patologie wychodząc z założenia, że to nie ich sprawa, że to sprawa tylko Policji i Prokuratury.

Ale to kolosalny błąd, którego owocem była grudniową próbą wdrożenia noweli naszej ustawy PoRD, gdzie mieliśmy mieć nad sobą kolejny już organ kontrolujący nas, czyli TDT. A to wszystko było pod pozorem naprawy patologicznych sytuacji w naszej branży, które – niestety!!! – dotykają nas tradycyjnie co kwartał.

Więc pozwólcie, że tylko przypomnę, że jak my sami nie zrobimy porządku na swoim własnym podwórku, to przyjdzie wreszcie ktoś, kto to posprząta za nas. Ale gwarantuję Wam, że nie będziecie z tego zadowoleni. Bo rośnie społeczna i nasza też świadomość tego faktu, że takie przypadki trzeba wypalać gorącym żelazem, a po takiej SKP powinien pozostać pusty (spalony?) plac. I powinien to być plac zabaw, aby zatrzeć w pamięci ludzi ten wstyd po takich SKP, które były przestępczymi dziuplami. Nie można inaczej nazwać takich SKP, na których pracowało aż 3 przestępców.

Ciekawe, co zapisano w corocznych protokołach pokontrolnych w odniesieniu do tej SKP?

Ciekawe, czy tamtejszym urzędnikom starczy odwagi, aby zamknąć ten przestępczy interes z uwagi na brak nadzoru ze strony właściciela?

Myślę, że zapowiadane na maj kolejne nasze branżowe spotkanie w Radomiu może być tą dobrą okazją do dyskusji na temat skali, przyczyn i możliwości zwalczania naszych branżowych patologii.

Bo to się da zrobić. A próbkę tych naszych branżowych umiejętności rozmawiania o tych problemach zarejestrowaliśmy na październikowym XIII Kongresie Przemysłu I Rynku Motoryzacyjnego w Warszawie, gdzie Prezes Waldemar Witek z OSDS-u wypowiadał się o celach, a więc i o jakości nadzoru właścicielskiego nad działalnością SKP. Podobnie było w trakcie posiedzeń sejmowej Komisji Infrastruktury, gdzie problematykę koniecznej walki z naszymi patologiami poruszył mecenas Marcin Barankiewicz – Dyrektor PISKP.

Myślę, że te wstępnie zasygnalizowane problemy mogą zostać dość łatwo rozszerzone i wzbogacone o kolejne zagadnienia, które przybliżą nas do wyeliminowania systematycznych, bo co-kwartalnych afer na naszych SKP.

Na naszą oddzielną uwagę zasługują komentarze, które przytoczono pod tym artykułem. To świetna ilustracje tego, jak postrzega się nasze środowisko zawodowe.

Do opisu tej wrocławskiej sytuacji chciałbym dodać swoje trzy grosze. Zauważcie, że na tamtejszym terenie od wielu lat obserwowana była żenująca sytuacja, że jeszcze niedawno dwie samorządowe instytucje (miasto i starostwo) inaczej interpretowały nasze PoRD i żadna nie chciała odpuścić drugiej. Niczym Pawlak z Kargulem toczył się bezowocny spór o to, jak mają wyglądać i przebiegać na SKP nasze BT – pisałem o tym jeszcze w 2014 r.: https://www.diagnostasamochodowy.pl/2014/wk-wroclaw/

Tak trudno było spotkać się i uzgodnić jednolite stanowisko?

Żadna z wrocławskich sal nie mogła pomieścić przerośniętych ambicji wrocławskich urzędników i prawników?

A można było skupić się w tym czasie na zleconym im ustawowo nadzorze, zamiast na potyczkach interpretacyjnych. Bp urzędniczy bałagan interpretacyjny musi powodować bałagan w praktycznym wykonywaniu naszych zadań na SKP. To zawsze zaczyna się od drobiazgów (wykorzystywanie rozbieżności lub luk interpretacyjnych), a kończy się, jak widzimy . . . . . .

Zaś do tych wrocławskich patologii możemy też zaliczyć bezrefleksyjne i bezkrytyczne opieranie się na opiniach TDT oraz ten fakt, że cyt.:

I nas, i niektórych internautów zastanawia, dlaczego śledztwo w sprawie nadużyć na wrocławskiej stacji trwało aż dwa lata. W tym czasie potwierdzono dokonanie ponad 100 przestępstw. Czy nie można było poprzestać na, powiedzmy, dwudziestu i zakończyć postępowanie dużo wcześniej?”.

Ci wrocławscy Policjanci zamiast na prewencji skupili się wyłącznie na robieniu wyników, co owocuje premiami (mogli jeszcze czekać kolejne dwa lata?). W jednej sprawie i to bez zbędnego wysiłku intelektualnego będą mogli pochwalić się wieloma czynami w stm-ach (to taka policyjna statystyka od czasów tzw. „komuny”). Niewątpliwie, patologie wrocławskie nie jeden mają wymiar.

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – –

niektóre komentarze, cyt.:

  • To nie nowość, to dzieje się w całym kraju!”,
  • „Auto w Stavanger w garażu znajomego, dowód rejestracyjny dostarczył kolega jadący do Polski, przegląd ,,zrobiłem” w kilka chwil normalnie w stacji, w której nawet ,,tor przeszkód” był zamknięty na kłódkę, bo to było zimą. Następnego dnia kolega wracał do Norwegii i papier dostarczył na miejsce. Najdziwniejsze, że (…) ,,badacz autek” nawet nie sprawdził, czy podjechałem tym samym typem autka (niestety, nie), co podałem książkę do podbicia, ale mu się nie dziwię, musiałby wstać z fotela i podejść do okna…”,
  • „Małe miasteczko koło Płocka, niedawno znów podbijałem dowód rejestracyjny (…) i znów gość nawet nie ruszył d.. z fotela. Trzeba tylko poczekać kilkanaście minut na wydruk z badania, bo wszystko ,,jest w komputerze” i kilka badań w ciągu kilku minut byłoby, zdaniem ,,badającego”, podejrzane. Jeden warunek tak sprawnie przeprowadzanej akcji (bo ,,badacz” żaden mój znajomy), to kilka lat przeprowadzania badań w tej stacji, reszta jak po maśle.”,
  • „Tak było jest i będzie. Wkładamy w dowód rejestracyjny załącznik o odpowiednim nominale i wychodzimy z podbitym przeglądem”
  • „Dopóki stacje będą prywatne, to tak będzie, bo albo podbijasz jak leci i masz klientów, albo jesteś kosa i każdy ciebie omija, a wtedy bankructwo pewne. Państwo samo doprowadziło do takiej patologii, tym bardziej, że tych stacji niedługo będzie więcej niż samochodów. Są rejony w PL, gdzie na każdym rogu jest SKP, więc muszą walczyć o klienta. A jak? Podbijając dowód każdego auta.”
  • „Tak jest na stacjach. Wjeżdżasz tylko i podbijają. Podbijają, bo są prywatne. Więc żeby zarobić trzeba podbić, a jak nie podbije, to kierowca pojedzie tam gdzie mu podbiją. Tak to działa”.

Czytaj więcej na https://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/news-przeglady-rejestracyjne-czyli-patologia-na-stacjach-diagnost,nId,2808300#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

————————-

Loading