ROZMÓWKI POLITYCZNE

4/5 - (1 vote)

Rozmówki polityczne

– Dzień dobry sąsiadko, zapraszam na kawkę i pogadamy. Tyle się ostatnio dzieje…Mam też niezły serniczek na osłodę tych trudnych czasów.

– Mówi pani trudnych? Toż to karuzela…Obroty tak szybkie, że w głowie się kołuje. Serial brazylijski. Igrzyska!

– A ja myślę, że to jeden wielki chaos, czasy igrzysk wydawałoby się, skończyły się już dawno.. Prezes PiS odklejony, ponoć konstytucja nie działa, a na scenie same kryształy. Spór trwa: dwóch z wyrokami niby ułaskawieni a nie ułaskawienie, stracili mandaty poselskie a upierają się, że nie stracili. Zresztą nie tylko oni tak uważają. Na czele stoi prezydent. Nazwał ich kryształami.

– Coś te kryształy chyba są nadużywane…na moje oko. A fakt, że spór trwa. A i wojna polityczna, wykręcanie bezpieczników. Proszę się częstować ciasteczkiem…Bardzo proszę. A  może naleweczki? Dobra! Z aronii!

– A poproszę, bez kielicha, sąsiadko, tego wszystkiego nie przetrawimy. To pewne. No bo widzi pani, prezes i inni, łącznie z prezydentem mówią, że panowie z ABW czy jakoś tak, ułaskawieni już dawno, a po kilku dniach głodówki obu panów, prezydent jeszcze raz ich ułaskawia. I też gości u siebie wcześniej. Z walizkami przyszli. Widać odstąpił im pokoje i kuchnię. Ale nie dał rady upilnować. Co to, to nie. Zgarnęli ich. I teraz ma zmartwienie jak cholera, a właściwie to miał przez kilka dni. Musiał posłuchać sam siebie. Zaprzeczyć przed sobą w lustrze, że już raz ich skutecznie ułaskawił. No bo przed innymi to ich nie ułaskawił.

– No kryształ w końcu to kryształ, łatwo się tłucze, jeszcze nie daj Bóg…i wie pani co by było?? Normalnie męczennicy i nowa religia, podobna Smoleńskiej. Trochę trzeba było ich przetrzymać, ale nie za długo. Uff…

– Prawda najprawdziwsza, a swoją drogą nie mogę tego wszystkiego nijak pojąć.

– Pojmują tylko ich żony. Wybłagały, wypłakały, pod więzieniami. Tam było cieplej jak w  domu, bo to ogrzewanie się popsuło u jednej z pań i musiała iść na zwolnienie, a przy więzieniach grzali ludzie. I to jak grzali! Hymn, machanie flagami, okrzyki. Nie miała nawet czapki ta pani, tak było jej gorąco.

– Tak, to zapewne rozgrzewa takie poparcie: i prezydent, i najważniejsi politycy, i trochę ludzi, co to przyjechali autobusami. Było tak głośno, że nawet mi synka obudzili. Zresztą nie pierwszy raz. Jak włączyłam kiedyś telewizor, to był taki krzyk i tak walili rękami w ławki, że sama miałam już dosyć tego wariactwa. Bo też śpiewali hymn. Fałszowali jak diabli. Nie za często ten hymn ostatnio?

– A…tego nie widziałam, nie słyszałam, musiałam być akurat w sklepie. A komu klaskali i  jeszcze ten hymn ? Na jaką okoliczność?

– No, chyba tym dwóm żonom, bo były akurat na galerii, a hymn to chyba był w obronie ich mężów, bo to jak mówi opozycja teraz jest terror praworządności i nie wiadomo czyja racja jest bardziej bardziejsza. Czy tego rudzielca, czy jak to tam było rudej wrony, czy też może tego łupieżca, jak go na FS nazwali ludzie. No bo ma łupież. Trzeba by mu polecić jakiś dobry szampon.

– A ja tu już nic nie wiem, sąsiadko. Za komuny były punkty za pochodzenie i przynajmniej wiadomo było o co chodzi i kogo się wspiera, a teraz punkty są za przyjaźnie, znajomości no i  kto komu gotuje i z kim się spotyka. A propos, czy ZUS nadal kontroluje osoby przebywające na zwolnieniu lekarskim?

– No nie wiem i chyba też nie wiem, o czym pani mówi. Jakoś nie kleję. Może mi pani jeszcze jeden kieliszeczek? Bo kochaniutka, teraz wszystkim przyświecają cele.

– Przyświecają czy przysługują? A mówię o tej pani, która codziennie w czasie zwolnienia lekarskiego strajkowała pod więzieniem, gdzie siedział, czy też leżał na pryczy jej mąż. Bez czapki była! W taką zimnicę. A chora przecież…

– Cele przyświecają i przysługują wielu posłom dawnej władzy, a tej paniusi pod więzieniem też przysługuje i przyświeca cel. A jakże!

– A mnie, kochanieńka, brakuje słów na to wszystko, co się dzieje. Jest trochę śmiesznie, trochę strasznie. Nalej kochanieńka jeszcze naleweczki i pójdę do domu. Przemyślę to wszystko.

Anna Dalia Słowińska

Loading