MOJE MOTTO

Rate this post
Moje motto, osobiste, ulubione motto życiowe
27/10/2012 08:45:55
      Wielu z tych Kolegów, którzy funkcjonują na internetowych forach ma swoje ulubione motto (przysłowie, cytat znanej osoby, przypowieść, itp.).
Jedne są dowcipne (Psuj?), inne przekorne (Ketiw?), jeszcze inne patriotyczno-filozoficzne (S.K.P.-Poznań?). Ale zawsze – w jakiejś części – charakteryzują użytkownika tego motta.
Są też oczywiście Koledzy, którzy pod swoim podpisem nie mają motta. Ale bardzo często mają za to bardzo ciekawe internetowe imię, czyli tzw. nick. Niektórym, to aż zazdroszczę, np. Ronin (super!), Psuj, Yeti, mmiodzio (!), pentagram. Podobno takie internetowe imię także coś tam mówi o danym człowieku (np. mmiodzio, to taki słodziutki, że tylko do rany przyłóż?).
Zazdroszczę także tym wszystkim, którzy występują z tzw. „otwartą przyłbicą” i podpisują się swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Powiem może nawet więcej, bardzo ich szanuję już za sam ten fakt i niezależnie od treści wypowiedzi.
Ale, jak wiecie są też tacy, którym odwagi jakby nie starcza i wcale się nie podpisują. I zawsze wówczas przypomina mi się instytucja „donosiciela”, który coś tam na kogoś nagryzmolił nie podpisując się . . .(?)
A my wracamy do tematu, czyli ad’rem, czyli do motta….
Bo moje ulubione, osobiste motto brzmi:
nie rozwiązując problemów, sam stajesz się problemem.
A jak to motto przełożyć na prosty przykład?
Ano, spróbujmy:
Gdy nie mamy w sposób należyty zabezpieczonego życia i zdrowia w systemie publicznej opieki zdrowotnej, a nie mamy (!), to w pewnym momencie, po upływie pewnego czasu przestajemy racjonalnie myśleć o tym, jak ten system naprawić. Zaczynamy myśleć o tym, jak zmienić odpowiedzialny za to Rząd.
Bo rząd nie rozwiązując stojących przed nim problemów, sam staje się problemem do rozwiązania (usunięcia?).
Gdy Minister Transportu nie wywiązuje się w sposób należyty z obowiązku właściwej jakości stanowionego prawa (rozporządzeń z zakresu BRD, które muszą, Muszą, MUSZĄ być jasne proste i czytelne!) lub nie wywiązuje się z właściwego nadzoru nad budową dobrych i przyzwoitej jakości dróg, to paradoksalnie, po pewnym czasie znużeni ilością wpadek w danym zagadnieniu/temacie przestajemy myśleć o tym, jak te wpadki (w kolejnym już rozporządzeniu) naprawić. Zaczynamy myśleć o tym, że to ten właśnie Minister Sławomir Nowak, będąc odpowiedzialny za skandalicznie niską jakość wprowadzanych rozporządzeń, jest właśnie tym problemem (do usunięcia!).
Ja wiem, że jest to pewien paradoks, bo oczywiście zmiana na kierowniczym stanowisku nie spowoduje natychmiastowej naprawy sytuacji, która stała się przedmiotem tego paradoksu (zdrowie, jakość prawa, BRD, itp.).
Ale ta zasada jest uniwersalna i dotyczy każdego człowieka i każdej instytucji, czy organizacji typu PISKP, TDT, ITS, i naszego Stowarzyszenia.
Gdy, np. jakikolwiek Zarząd nie rozwiązując stojących przed nim problemów, sam staje się problemem (do usunięcia?) !
Ta zasada jest konsekwencją naszych wszystkich zaniechań. W ten sposób ta zasada jest też ilustracją wszystkiego, co nas w życiu boleśnie dotyka. Bo, czegoś tam zaniedbaliśmy wcześniej…., nie rozwiązaliśmy jakiegoś problemu.
Np. nie odwiedzając systematycznie dentysty (nie mniej, niż 1 raz na 6 m-cy, nie mniej!) sami stajemy się problemem dla innych. Narzekamy na ból, chorujemy często z tego powodu, czym absorbujemy naszych najbliższych, drenujemy kieszeń rodzinną z dużej ilości grosików za kolejne „kanałowe”. Sami staliśmy się problemem, którym ktoś musi się zająć (np. dentysta – odpukać!).
A boleśnie dotyka nas i całe nasze środowisko wiele spraw i nie muszę ich zbyt wielu wyliczać, np. od restrykcyjnego prawa, cennika im. Pana Kazimierza (którego pozdrawiam), poprzez kłopotliwą i bolesną interpretację każdego kolejnego rozporządzenia, do interpersonalnych kontaktów w branży i w środowisku koleżeńskim oraz najbliższej i niepewnej przyszłości naszej branży diagnostycznej.
Wszystko to jest konsekwencją naszych, Naszych, NASZYCH wcześniejszych zaniechań.
Nie rozwiązując swoich problemów, sami stajemy się nijako chorym elementem w branży, którym muszą się zaopiekować inni (może dentysta (?), to nie. Ale np. TDT ?). A taka opieka może przybrać różny wymiar, bardziej lub mniej dla nas korzystny, ale nigdy nas w pełni nie usatysfakcjonuje, nigdy, przenigdy.
Bo nie robiąc tego, co należy w danej sytuacji zrobić, sami stajemy się przedmiotem działań innych osób, które nie boją się rozwiązywania problemów stojących im, i tylko im na drodze.
Mam nadzieję, że to co wyżej napisałem nie jest zbytnio zagmatwane. Chciałem to moje ulubione motto życiowe wyjaśnić możliwie najjaśniej. I wierzcie mi, ten rzekomy paradoks, to jest sama esencja ludzkich doświadczeń na przestrzeni wieków.
Pozdrawia weekendowo i . . .,
do poniedziałku
Mój Kolego Jasiu i Michałku
Dziadek Piotra

P.S.
1. Pozdrawiamy Kolegę Piotra, który wyjechał podreperować swoje zdrowie i zamierza rzucić palenie! Trzymamy kciuki!!!
2. Pan Bogusław z Żar był uprzejmy ugościć naszą gromadkę na swojej SKP w celu odbycia kolejnego zebrania organizacyjnego naszego OSDS-u – bardzo dziękujemy (ciasteczka były pyszne!)
3. Pomyśl już, jak i z kim dotrzeć do Leszczynka w dniu 18 listopada 2012 r. na godz. 11,oo.
4. I zapamiętaj: nie rozwiązując problemów, sam stajesz się problemem.

Loading