Te cholerne fotoradary

Rate this post

 Te cholerne fotoradary – wszędzie?

Jeżdżąc po Polsce samochodem, zdarzało mi się, pewnie jak każdemu, czy może większości, od czasu do czasu nie zdjąć w porę nogi z gazu. Raz dwa i łapali mnie na radar. Łapali mnie w różnych miejscach, może nie przesadnie często, ale jednak. Przekroczenia nie były wielkie, ot 10-13 k/h.

Teraz, pomny dotychczasowych doświadczeń z fotoradarami, a bardziej z koniecznością zapłaty i gromadzenia punktów, dałem się „wychować”. Wpadam na prędkości zdecydowanie rzadziej, nawet bardzo rzadko.  I nie tęsknię za przykrością wywołaną błyskiem flesza fotoradaru. Nawet trochę zapomniałem już o tych przykrych sytuacjach na drodze.

Jednak Państwo, przez swój aparat w postaci GITD ( Główny Inspektor Transportu Drogowego ), nie dało mi zapomnieć o fotoradarach. Ogłaszają, ustami Rzecznika GITD, że w 2013 roku na naszych drogach zamontowanych zostanie 300 nowych fotoradarów. Wzrost ogromny, bo z 75 zarządzanych przez GITD do 375. Ale to mało. Samorządy, dla których działalność fotoradarów to żyła złota, także planują dodatkowe inwestycje w ten „biznes”. Tylko Łódź mając 1 fotoradar chce postawić jeszcze 8. Inne miasta i gminy idą za tym „chwalebnym” przykładem. Pajęczyna fotoradarów w Polsce w 2013 roku znacznie się rozrośnie. I w praktyce, mogą cię błysnąć wszędzie, na każdej drodze, bez związku z faktycznym zagrożeniem.

Czy tak faktycznie jest ?  Czy zakładany w budżecie wpływ z fotoradarów w wysokości 1,5 mld zł w 2013 roku nie sygnalizuje bynajmniej prawdziwej intencji rządzących. Drenaż, nie związany z potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa, taka jest ta intencja ?

Jeżeli założyć, że intencją rządzących w przedmiotowych działaniach jest faktycznie poprawa bezpieczeństwa, to dlaczego środki z fotoradarów nie idą ustawowo na jego poprawę, tylko np. na funkcjonowanie administracji, czytaj, pensje i nagrody urzędników rządowych. Dlaczego burmistrz czy wójt za środki z fotoradarów nie prowadzą edukacji komunikacyjnej w szkołach, tylko kupują meble do urzędu, czy może opłacają strażników gminnych. Tu chyba intencje rządzących nie są do końca czyste.

Dalej, dlaczego nie ma jednolitego systemu fotoradarów, tylko państwo ma swoje, zarządzane przez GITD, a samorządy swoje, zarządzane przez straże gminne. Polityka karania, a więc oddziaływania społecznego za naruszenia prawa jest przez to niespójna. Każdy robi swoje. Kosmos.

Zwracam też uwagę, że dobre intencje rządzących w przedmiocie fotoradarów giną także w klekocie uzasadnienia rozwoju tej specyficznej „branży”. Rzecznik GITD przekonuje, że fotoradary decydują o poziomie bezpieczeństwa na naszych drogach. Że wzrost ich liczby w sposób bezpośredni przekłada się na zmniejszenie liczby rannych i zabitych na drogach.

O matko. Tu ich mamy, bo wiemy, że tuba rządowa jest w stanie wygłosić każdą tezę, uzasadniającą własne – „uzasadnione interesem społecznym” – działanie. Że, to oczywiście nie kłamstwo, ale postawienie sprawy na głowie i działanie w starym schemacie. Od lat nam się wmawia, że przekroczenia prędkości to podstawowa przyczyna tragicznych zdarzeń na drogach. Ze smutkiem stwierdzam, że sam głosiłem te wierutne brednie.

A jak jest faktycznie. Co w praktyce, a nie teorii, ma wpływ na poprawę bezpieczeństwa na drogach. Po pierwsze stan dróg, ich sprawność komunikacyjna, a więc stan techniczny i oznakowanie. Czy mamy lepsze drogi ?

Po drugie stan pojazdów, ich sprawność techniczna wynikająca z rozwoju myśli technicznej oraz pracy diagnostów samochodowych. Czy mamy sprawniejszy technicznie tabor ?

Po trzecie zachowania kierowców na drogach, wynikające z pracy prewencyjnej Policji, w tym także karania za łamanie prawa w ruchu na drogach, różnego rodzaju szkoleń z wychowaniem komunikacyjnym włącznie, czy też stosowania fotoradarów.  Czy kierowcy nie popełniają mniej błędów ?

Można oczywiście, przy złych intencjach, nie zauważać całego konglomeratu działań decydujących o poziomie bezpieczeństwa na drogach. Można mówić, że tylko fotoradary. Tak jest łatwiej, bo nie trzeba się wtedy tłumaczyć ze stanu dróg, pracy Policji, edukacji komunikacyjnej w szkołach, itd. Ale to mało. Nie trzeba też wtedy robić nic szczególnie trudnego, tylko stawiać te „cholerne fotoradary” i denerwować błaskiem ich flaszy takich porządnych ludzi jak ja.

Z drogowym pozdrowieniem – Nandek.

———————————————————————————————–

 

Loading