Wpadka, czyli prztyczek w nos

Rate this post

Wpadka Fotoradara (kolejna!), czyli prztyczek w nos.

Komisja Europejska zablokowała 3,5 mld złotych dotacji do budowy polskich dróg i dalej ostrzega, że jak nie zabierzemy się do roboty i nie zrobimy porządku w temacie budowy dróg, to nie dostaniemy 4 miliardów euro. Powiało grozą.

Wprawdzie urzędnicy ministerialni uspokajają, że nic się jeszcze nie stało, że środki dostaniemy w połowie marca. Że przecież to my sami ujawniliśmy nieprawidłowości. I be i me i kukuryku.

A rzecznik Komisji Europejskiej krótko – żadnych terminów i nic nie wiadomo. Wszystko zależy od tego, czy Polska wykona zalecenia unijne. Tyle i aż tyle.

Już widzę Fotoradara, jak rozgląda się wokół siebie szukając winnego. Ostatnio, przy realizacji zamierzenia fotoradarowego, wina za brak spodziewanego odbioru społecznego, jego jedynie słusznej idei, padła na Biuro Ruchu Drogowego KGP, które już idzie do likwidacji. Teraz, gdy kaliber sprawy jest zdecydowanie większy, minister pewnie nakaże rozwiązanie Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych. Strach chodzi korytarzami centralnych urzędów odpowiedzialnych za drogi. Urzędnicy, w tym szefostwo Generalnej Dyrekcji, chowa się po kontach przed żądnym krwi ministrem. Kto zawinił i czemu jeszcze u mnie  pracuje. Rozwiązać. Natychmiast.

A ja tak sobie myślę, że minister od fotoradarów powinien rozwiązać sam siebie. Bo przecież naród ostrzegał pana ministra, że trzeba się brać za prawidłową budowę dróg, z pełnym i prawidłowym wykorzystaniem dostępnych środków, w tym unijnych. Że tak naprawdę przy drogach jest co robić, a i potrzeby narodu w tym przedmiocie są olbrzymie. Fotoradar jednak nie, nie posłuchał narodu i robił dokładnie odwrotnie, kombinując od rana do wieczora, a i w weekendy, jak ten naród uszczęśliwić na siłę. Co zrobić, by załatać dziurę budżetową, i to w taki sposób, by użytkownicy dróg mieli przekonanie, ze działa w ich interesie. Wymyślił więc fotoradary, a następnie kombinował i nadal kombinuje, przy podwyżkach opłat za miejsca parkingowe.  Praca twórcza związana z budową dróg, której naród oczekiwał od wybrańca, poszła w krzaki, a najważniejsze, poza łataniem budżetu, były ruchy pozorne i wizerunkowe zagrywki. No i masz babo placek. Narobiło się.

W zasadzie naród powinien się cieszyć, że na głupotę przyszedł kres. Że jak nie my sami, nie jego partyjne władze, nie Premier, to przecież za nas i w naszym interesie, Komisja Europejska dała ministrowi prztyczka w nos. Pewne teraz powinno być, że weźmie się do roboty, poświęcając swój czas na to, za co bierze pieniądze, i to niemałe. Nie będzie nas już uszczęśliwiać na siłę swoimi złotymi pomysłami.

Nadzieja to matka głupich, choć niektórzy mówią, że lepiej być głupim i mieć nadzieję, niż być beznadziejnie mądrym. No właśnie. Beznadziejna mądrość Fotoradara w zapewnianiu nam bezpiecznego i funkcjonalnego życia na drodze nie wróży dobrze. Nie mam też w tej sytuacji przekonania, że Pan Minister wyciągnie odpowiednie wnioski z zaistniałej sytuacji i skoncentruje swoją uwagę na istocie problemu – czyli budowie dróg. Dając już wielokrotnie przykład niezrozumienia problemu, czy jest w stanie zmienić postępowanie ?

Ponadto rzecz najważniejsza i najsmutniejsza w tej groteskowej sprawie. Nam naprawdę grozi wstrzymanie dotacji unijnych na budowę dróg, a nie mamy możliwości budowy ich wyłącznie za swoje. Do tego doszło. Czy specjalista w wąskiej dziedzinie, jaką niewątpliwie są fotoradary, jest w stanie rozwiązać ten szeroki i poważny problem.

Nie jest moją rolą sugerowanie zmian personalnych na szczytach władzy. Ale jak się wsłuchuję w szum ulicy, to wyraźnie słyszę jeszcze może cichy, ale już słyszalny głos. Dość. Dajcie nam fachowca, który zbuduje nam drogi, i tyle. O swoje bezpieczeństwo potrafimy dbać. Umiemy też wydawać swoje pieniądze, oceniając zasadność potrzeby ich użycia.

A miły i sympatyczny gość, może przydał by się rządowi w propagandzie, albo na innym wizerunkowym odcinku życia publicznego. Wszyscy unikniemy kłopotów.

Unia Europejska nie będzie zakręcać rządowi kraniku z środkami na drogi, kierowcy bez niepotrzebnego stresu dojadą do domu, straż miejska ( jeżeli jej nie rozwiążą, co bym jednak sugerował), zajmie się porządkiem na osiedlach, Biuro Ruchu Drogowego KGP nadzorem nad policją drogową, Inspekcja Transportu Drogowego kontrolą ruchu pojazdów ciężarowych, do czego została zresztą kiedyś utworzona, itd. Wszyscy szczęśliwi, łącznie z Fotoradarem, który będzie mógł spokojnie dalej kombinować jak ludzi uszczęśliwiać, ale już nie nas kierowców, tylko swoich współplemieńców, którzy go wybrali na wodza.

Houk, czy coś takiego, jak mówią Indianie.

Unijny Nandek.

———————————————————————

Loading