ACH TE INSPIRACJE

Rate this post

Ach te inspiracje!

Były, tak dopiero co, jak powszechnie mówimy, święta Bożego Narodzenia. Jak święta, to i zawsze miłe, acz nie zawsze, zdarza się przecież, przydatne nam prezenty. Otrzymałam w prezencie książkę, ucieszyłam się bardzo. Jak wzięłam ją do ręki okazało się, że jest to napisana przez Wiesława Królikowskiego książka pt. Tadeusz Nalepa Brekaut Absolutnie. Myślałam, spojrzałam na miejsce i rok wydania: Warszawa 2013. Pomyślałam sobie spontanicznie, natychmiast, darująca mi prezent osoba wie przecież , że jestem fanką Tadeusza Nalepy, prawdziwego artysty prawdziwego rocka, klasyka polskiego blues- rocka , że wiem przecież o nim wszystko! A jeszcze książka z 2013r.! Dlaczego akurat „taki tytuł” prezentu otrzymałam? W swojej arogancji trwałam od wspomnianych świąt do lutego tego roku. Któregoś dnia chwyciłam ją w dłonie ze względu na dużą ilość niepublikowanych zdjęć i wypuściłam z rąk dopiero, jak przeczytałam. A czytałam bez przerwy. Wessały mnie jej stronice i to było bardzo przyjemne doznanie. Książka wywiad-rzeka, w której też syn i przyjaciele, współpracownicy wspominają Go, dla mnie Go. Nię chcę opisywać dokładnie tej książki, bo tekst ten ma być w moim założeniu, o inspiracji tylko.

Na jednej ze stron czytałam, iż młody Tadeusz Nalepa w prezencie od poety i tekściarza, autora słuchowisk radiowych, reportaży i nie tylko Bogdana Loebla otrzymał w prezencie urodzinowym dwie książki. Były to: dzieło „Mistrz i Małgorzata” Michała Bułhakowa oraz „Świece na wietrze” Grigorija Kanowicza. Jak o książce „Mistrz i Małgorzata” wiele czytałam i słyszałam, także o innych projektach artystycznych na niej opartych, tak o drugiej książce nic! Tadeusz Nalepa opowiada, że przeczytał obie książki, jednakże wielka literatura nigdy Go nie interesowała (w ogóle nie czytał za wiele, poza tekstami do piosenek) i nie inspirowała do tworzenia muzyki, czy tekstów. Inspirowała Go muzyka światowa i światowej klasy muzycy, głównie gitarzyści i organiści rockowi.

Mnie natomiast bardzo niepokoiła ciekawość, jakiej to treści jest druga książka, nieznana powszechnie, którą otrzymał mój Idol od tak ważnego, płodnego, polskiego artysty, jakim jest Loebel Bogdan. Wspomnę tylko o kilku jego bluesowych tekstach, wielkich przebojów Nalepy, jak: Modlitwa, Nocą puka ktoś, Na wysoką wchodzę górę, czy jeszcze np. Pożegnalny blues. Uwielbiam też Jego autorstwa tekst do piosenki Wojtka Kordy ” Przyszedł do mnie blues”. Ta myśl, że ta książka musi być świetna, fascynująca, że muszę ją poznać nie dawała mi spokoju. Zaczęłam szukać. Ogłosiłam wśród bliskich i przyjaciół, także na fb, że szukam tego tytułu, że chcę pożyczyć. Wyjaśniam przy okazji. Otóż książki zawsze pożyczam z bibliotek, jeśli tam nie ma tej, którą chcę właśnie przeczytać, to pożyczam od kogo się da. Rzadko kupuję je sobie, często natomiast kupuję w prezencie komuś i potem pożyczam od tej osoby obdarowanej przeze mnie do przeczytania. Chętnie przyjmuję w prezencie. No i okazało się wkrótce, że w księgarniach i bibliotekach w moim mieście nie ma jej w zasobach, ani moi przyjaciele i znajomi tej książki nie mają, co więcej, nie znają, jak ja. Tym bardziej to szukanie jej było ekscytujące. Kupiłam w końcu, dla siebie, w antykwariacie na drugim ode mnie końcu Polski, za grosze. I całe moje szczęście, że to zrobiłam, a wcześniej, że przeczytałam ten wywiad-rzekę o moim Idolu, który mnie natchnął do poznania dzieła „Świece na wietrzeKanowicza ( był bardzo związany z Litwą). Dzisiaj żałuję, że prezent świąteczny- lekturę przeczytałam, nie bardzo ufając ofiarodawcy, dopiero po dwóch miesiącach. Byłabym już po poznaniu trzech wspaniałych książek, a nie tylko dwóch, bo trzecią Mistrza i Małgorzatę kończę jeszcze czytać. Książka ta w moim pokoleniu nie była lekturą.

Świece na wietrze” to jest historia wrażliwego, samotnego chłopca dorastającego wśród drzew i nagrobków, w małym miasteczku na Litwie, na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych XX.wieku. I tam, na te peryferia Europy dociera faszyzm, zagłada, ludzie stają się ofiarami wojny. Bohater książki, wrażliwy i dobry Daniel, zostaje przez okoliczności zmuszony do podejmowania wyborów i staje się szybko dojrzewającym, świadomym uczestnikiem wydarzeń. Po takiej lekturze muszę poznać jeszcze któreś z dzieł Grigorija Kanowicza. I znowu mam czego szukać. Zrozumiałam też, dlaczego to Artysta Loebel podarował tę książkę innemu Artyście Nalepie.

Życzę nam zdrowia i serdecznie pozdrawiam

Zenobia K.

PS. Nośmy maseczki, na nosie też! Nie tylko pod brodą, czy na ustach!

Loading