TAŚMOWE WYROKI NSA

Rate this post

Taśmowe wyroki NSA, za jednym zamachem, hurtowo, jednego dnia.

Właśnie zapadły te trzy taśmowe wyroki NSA w naszych sprawach:

W ich wyniku – po bardzo wielu latach i w ciągu jednego dnia! – trzech naszych kolegów ostatecznie pozbawionych zostało nadziei na sprawiedliwy proces i na sprawiedliwy wyrok.

No chyba, że złożą teraz skargę do ETPC (Europejski Trybunał Praw Człowieka), na co się jednak nie zanosi. Bo nie dostaną w tym zakresie wsparcia od żadnej z naszych organizacji.

Nasze organizacje od dekady nie widzą interesu w obronie Kolegów i w obronie swoich własnych pracowników (sic!). A efekty tego podejścia widzimy od ponad roku na naszym rynku pracy dla SKP.

Od dekady też sączą nam te sądowe kłamstwa o rzekomym prawnym przymusie pozbawiania nas uprawnień w przypadku każdego zgłoszonego wykroczenia/występku lub o braku możliwości miarkowania kary. Tyle było tych urzędniczo-sądowych kłamstw i tak często, że – zgodnie z teorią i praktyką J. Goebbelsa – wielu Kolegów i środowiskowych liderów w to uwierzyło. A przecież przeczą temu nie tylko wszystkie fakty i codzienna praktyka realizowania nadzoru nad SKP. Wystarczy w tym celu wczytać się w zalecenia pokontrolne naszych SKP, które są dostępne w każdym naszym WK/starostwie oraz na licznych już stronach internetowych naszych urzędów, np. Kraków, Wrocław, itd., itp., et’cetera. W tych zaleceniach są uwidocznione „na piśmie” i czarno na białym nasze liczne błędy („łamią”, ale mniej), za które w innych WK/starostwach pozbawiano nas uprawnień. Ale to nie wszystko, bo dowodzi to też zasadnie, że w swojej praktyce nadzoru nad SKP urzędnicy WK/starostwa – wbrew kłamliwym twierdzeniom sądów administracyjnych! – jednak miarkują nasze zawinienia i nie wszczynają z każdego powodu postępowań administracyjnych w celu pozbawienia nas uprawnień!

A jeśli sensownie zapytacie się, dlaczego w takim razie we wszystkich wyrokach sądów administracyjnych mamy te kłamliwe zwroty o rzekomym braku możliwości miarkowania kary lub przymusie prawnym (wynikającym z ustawy PoRD) w zakresie wszczęcia i zakończenia postępowania administracyjnego, to odpowiedź nasuwa się tylko jedna. To jest ten efekt tzw. „dobrej zmiany” w sądownictwie1, której rządzący nie potrafią dokończyć. Ale jest to też efekt naszej bierności organizacyjnej i braku umiejętności w ocenie prostych faktów dotykających nasze zawodowe środowisko.

Od dekady wiemy już, że obowiązujące nas rozwiązania prawne są niekonstytucyjne i nic nie potrafiliśmy z tym faktem zrobić.2 Liderzy naszych organizacji uznali wspólnie z ministerialnymi urzędnikami, że dzieląc nasze środowisko (na tych co „łamią” i na tych, co jednak mniej „łamią”) łatwiej będzie im się utrzymać u władzy (która tak ich rajcuje?). A w efekcie tego świadomego podziału naszego środowiska i braku woli do konsolidacyjnych działań mamy co mamy . . . . .

Od około dekady, a może nawet od dłuższego czasu niż te 10 ostatnich lat nikt nie potrafi wskazać żadnego przykładu, aby nadzór jakiegokolwiek WK/starostwa w Polsce odebrał prawo właścicielowi do prowadzenia SKP (sic!).

Noooo, zastanówcie się chwileczkę, noooo, jeszcze troszeczkę . . . . .

Więc jak to, nie było do tego podstaw prawnych lub formalnych?

Ale najbardziej kuriozalny jest nie ten fakt, że żadne WK/starostwo od dekady nie zamknęło żadnej SKP, ale ten fakt, że nawet nie miało odwagi wszcząć w tych sprawach stosownego postępowania – nawet, gdy sprawa jest ewidentna. Ostatni taki przykład pochodzi z Kętrzyna, gdzie udokumentowano trzy wirtualne i skandalicznie krótkie BT, a tamtejsze starostwo udaje, że nie ma problemu (sic!), bo tych czynów dopuścił się właściciel SKP.3 Bo gdyby był tylko pracownikiem tej SKP, to nie ma sprawy i nie ma problemu z pozbawieniem uprawnień . . . . .

No, zastanówcie się Koledzy, ilu pracownikom SKP w tym czasie ostatnich 10-ciu lat odebrano uprawnienia i ile w tym było przypadków z winy ich pracodawców?

Czy i Wy widzicie w tym dysproporcję?

A do tego wszystkiego, lobby właścicieli SKP udało się to, czego nie udało się naszemu środowisku zawodowemu. Im udało się zmienić zapis w projekcie zmiany naszej części ustawy PoRD (UC48) w taki sposób, że zaledwie przed paroma tygodniami wykreślono wcześniejszy zapis o tym, że nasz przedsiębiorca też miał odpowiadać za prawidłowość przeprowadzania BT. Tak jest w cywilizowanych krajach, gdzie to pracodawca odpowiada za jakość pracy zatrudnianych przez siebie ludzi.4

W ten sposób oni zapewnili sobie całkowitą, Całkowitą, CAŁKOWITĄ BEZKARNOŚĆ – tylko i wyłącznie naszym kosztem!

Oni potrafili sobie to załatwić z urzędnikami MI. Więc musimy zadać sobie pytanie, dlaczego my, pracobiorcy i pracownicy SKP nie potrafiliśmy także sobie tego skutecznie załatwić z ministerialnymi urzędnikami?

Pyta i pozdrawia

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – –

Loading