TO I OWO, WIĘCEJ ŚWIĄTECZNIE, MNIEJ BRANŻOWO

Rate this post

To i owo, świątecznie i branżowo. Czyli Życzenia oraz o wyjeździe do Niemiec i o smrodzie na kolejnym Orlenie.

 

I. Wyjechałem do Niemiec. Wrócę po Sylwestrze.

Przyszło mi po raz kolejny wyjechać na te Święta do Rodziny w Niemczech, aż pod granicę z Niderlandami (dawna Holandia). Podobnie, jak to było przed dwoma laty, o czym zresztą Wam napisałem https://www.diagnostasamochodowy.pl/2020/zagraniczne-ciekawostki-o-brd/

Tym razem było podobnie, choć nie całkiem.

Droga nie była zbyt uciążliwa, choć jechałem w dzień powszedni, więc było dużo Tir-ów. W związku z tym zanotowałem taką obserwację, że tam pracuje coraz więcej Polaków w charakterze kierowców. Albowiem diametralnie zwiększyła się ilość wyprzedzających się Tir-ów. Przed dwoma w ogóle nie odnotowałem takiego problemu.

Chociaż z punktu widzenia BRD to niemieckie zjawisko jest o wiele mniej dolegliwe, gdyż tam są na autostradach 3 pasy ruchu w jedną stronę, więc zawsze w takim przypadku możemy zjechać na lewy, skrajny, trzeci pas i bez problemu wyprzedzać takich „zawodników wagi ciężkiej”.

U nas brak tego trzeciego pasa powoduje frustrację i wręcz agresję wobec powodujących tę drogową patologię.

Zauważyłem też, że poruszanie się po niemieckich drogach nie jest tak hałaśliwe, jak u nas. Ich nawierzchnia drogowa jest o tyle lepsza, że wywołuje mniejszy szum opon, nie tylko przy zwiększonych prędkościach.

Pozostałe wrażenia nie zmieniły się przez te ostatnie dwa lata. Uprzejmość kierujących jest na tym samym poziomie. Zmiana pasa ruchu nadal jest tam szybsza i bezpieczniejsza, niż u nas. Nikt nie blokuje pasa, gdy jadący sąsiednim pasem wyrazi chęć zmiany sygnalizując to kierunkowskazem.

W miasteczku, w którym przebywam z Rodziną zwiększyła się ilość drogowych szykan na jezdni, które utrudniają poruszanie się z dużymi prędkościami.

 

II. Smród na stacji paliw Orlenu.

Gdy przed dwoma laty pisałem o swoich wrażeniach ze świątecznego pobytu w Niemczech, to opisałem też przykrą „przygodę” na przygranicznej stacji paliw należącej do Orlenu. Podano mi wówczas śmierdzącą jajecznicę.

Tym razem, gdy tankowałem ostatni raz po naszej stronie w drodze do Niemiec, postanowiliśmy zjeść tam także śniadanie. Ale pomny tamtego przykrego doświadczenia (choć dania z jajami sadzonymi, czy zwykła jajecznica wyglądały apetycznie) postanowiłem dla odmiany zjeść jednak coś innego. Wybrałem kiełbasę podsmażaną z cebulką i pomidorami. Ale, jak tylko usiadłem do konsumpcji to poczułem przykry zapach nieświeżej wędliny (sic!). Pokrojone pomidory podane do tej kiełbasy były też sflaczałe, jakby leżały na tym talerzu co najmniej dwa-trzy dni…..

Nie chciałem się denerwować przed czekającą mnie jazdą przez całe Niemcy. Zjadłem tylko bułkę z masłem i pojechałem dalej.

Jednak zastanawiałem się na postawą tych pracowników, którzy musieli czuć ten smród. Dlaczego swoim klientom podają takie jedzenie? Czy w tym Orlenie nie ma żadnego nadzoru? Chcą wytruć swoich klientów i w ten sposób odpocząć od obowiązku ich obsługiwania?

Ta i taka przygraniczna praktyka musi budzić nasz sprzeciw, gdyż może dotykać także Obcokrajowców. Co Oni mogą pomyśleć o nas, gdy podajemy im w Polsce śmierdzące jedzenie?

Zastanawiając się nad przyczynami podobnych sytuacji doszedłem do wniosku, że kierownictwo Orlenu ma na głowie zbyt wiele obowiązków i dlatego nie radzi sobie z codziennym nadzorem nad właściwą pracą personelu. Przejęli lokalne media, wpierają polski rząd, realizują duże kolejne inwestycje. Ale już sami oceńcie, czy to jest wystarczające usprawiedliwienie takich przypadków.

 

III. Życzenia.1

Wszystkim Koleżankom i Kolegom w naszym trudnym zawodzie, uczestnikom naszych branżowych zmagań, Czytelnikom naszego „Informatora” życzę zdrowych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia oraz szczęścia i spełnienia zamierzeń w Nowym Roku.

Dziadek Piotra

– – – – – – – – – – –

1 Być może uda mi się coś jeszcze napisać w tym roku, ale wybaczcie, gdy ten pomysł spali na panewce.

Loading