Każdy chce być Łukaszenką.

Rate this post
Każdy chce być Łukaszenką.
31/01/2011 07:19:33
Każdy (urzędnik?) chce być Łukaszenką.

Jechałem kiedyś sobie drogą jako ostatni na końcu dość długiej kolumny samochodów. Nagle z podporządkowanej drogi wyjechała mi ciężarówka z gruzem. Nie rozumiem do dzisiaj, dlaczemu nie mógł parę sekund zaczekać? Za mną nie było już nikogo. Mogłem albo gwałtownie hamować, albo bez utraty prędkości wziąść go z lewej – co też ostatecznie uczyniłem. Jednak wyprzedzając go widziałem, że mnie obserwuje w swoim bocznym lusterku, więc pokazałem mu, co o nim myślę pukając się w swoje własne czoło wskazującym palcem (lub cóś podobnego).

Po przejechaniu kilkuset metrów zobaczyłem, że moja kolumna pojazdów zwalnia, a potem zatrzymuje się – roboty drogowe i ruch naprzemienny. Ciężarówka zbliżała się za moimi plecami … i . . ., też się zatrzymała. Wysiadał z niej kierowca o wyglądzie Łukaszenki z rurką w ręku i szedł w moją stronę. Jestem za stary na bijatyki, więc co prędzej wychyliłem siwą łepetynę przez opuszczoną szybę i uśmiechając się, jak końska dupa do bata, głośno krzyknąłem podnosząc do góry rękę „przepraszam” (za gest pukania się w czoło. A może mu palcem środkowym coś pokazałem? Już nie pamiętam, stary przecież jestem…). On odwrócił się i wsiadł do swojej ciężarówki.

Przeprosiłem, ale to przecież on zajechał mi drogę. No cóż, prawo silniejszego, prawo Łukaszenki.
Znamienne, przeprosiny nie zawsze wynikają z kultury osobistej. Niejednokrotnie są wyrazem słabości i bezsilności. Wówczas nie jest ważne, kto w danym sporze miał rację, ważne kto przegrał – słabszy.

Władze PISKP też się ugięły. Bo pracodawcy – tak jak i ich lobby – są słabi, gdyż zbyt wiele mają do stracenia. Dlatego uważam, że nieformalnie powinni poprzeć nasze Stowarzyszenie Diagnostów Samochodowych (SDS) i dać sobie spokój z PISKP. My jesteśmy silniejsi, bo nie mamy tak wiele jak oni do stracenia. Mamy tylko swoją własną pracę. Możemy pracować albu tu, albo tam.

Więc nie dajmy się, bądźmy silni! Nie zawsze liczy się prawda, ale prawie zawsze liczy się siła!

W trakcie rejestracji naszego UDS-owego Stowarzyszenia Diagnostów Samochodowych otrzymaliśmy pismo z urzędu admninistracji publicznej, w którym między innymi napisano, że cyt.”… mając na uwadze zapisy ustawy Prawo o stowarzyszeniach sugeruje się do nazwy Stowarzyszenie Diagnostów Samochodowych dodać . . . ” (!!!?).

I tu więc mamy Białoruś, bo tak jak i tam, to także i u nas pracownicy urzędów administracyjnych chcą mieć bezpośredni wpływ na organizację pozarządową tworzoną przez grupy obywateli. Szkoda, że powołując się na ustawę Prawo o stowarzyszeniach zapomnieli o naszej Konstytucji. Zapomnieli, że słowo „administracja” pochodzi od słowa „ministrare” i oznacza „POMAGAĆ, SŁUŻYĆ”.

I przypominam, że słowo „pomagać, służyć” oznacza coś innego niż słowa: ingerować, rządzić, przeszkadzać, zakazywać, odwlekać, itp.

Każdy urzędnik chce być Łukaszenką. Mieć za sobą nie tylko rząd dusz, ale i władzę. Bo władza daje poczucie siły. To podobno jest jak jakiś afrodyzjak, jak uzależnienie, haszszsz…

Diagnoza: Trzeba z tym walczyć!

Wszyscy ci urzędnicy, którzy chcą być Łukaszenką – niech nim będą. Ale nie u nas! Niech wyjeżdżają na Białoruś – byle szybko!

Dziadek Piotra
lekko rozsierdzony
i postawą urzędników zdziwiony.

Loading