ZGODA BUDUJE

Rate this post

Zgoda buduje, a dowody na to widoczne są wszędzie i przez wszystkich.

Rosną notowania tych partii, które się łączą w celu wzajemnej współpracy. Bo, jak mówi nasze stare przysłowie, zgoda buduje, zaś niezgoda rujnuje.

Ja nie dzielę ludzi politycznie, tylko biologicznie i psychologicznie. Bo w każdym ustroju są tacy, którzy budują i tacy którzy tylko kontestują (tylko patrzą lub przeszkadzają, czyli knują).

U inteligentnych szczurów jest podobnie, jak u Ludzi. Niezależnie od warunków (ustroju, w jakim żyją), to widoczni są tylko aktywiści. Pozostali chowają się w środku za cudzymi plecami (z widoczną gracją?) lub zajmują się tylko i wyłącznie prokreacją.[1]

Tak nas ukształtowała biologia, i swoje geny niesiemy od wieków, nie mając wpływu na to, co nam przekazali nasi Przodkowie. Psychologia podobnie dzieli ludzi na tych aktywnych, i tych jakby mniej-.

I nie ma tu znaczenia nazwa partii, bo są one albo kreatywne, skupiające budowniczych, albo zachowawczo-destrukcyjne.

Tacy jesteśmy, co oznacza, że musimy – jako społeczeństwo – dokonywać tu pewnej korekty zachowań na społecznym gruncie. Po to są różne głosowania, wybory, plebiscyty i sondaże, aby dokonywać zmian, gdy okazuje się, że „stojący na czele” nie budują tylko kontestują, jak np. miłośnicy ciepłej wody w kranie. Ale w okresach od jednego głosowania do drugiego, to już tylko współpracujemy, niczym koła zębate dla dobra całego środowiska, aż iskra od tej współpracy (na kołach) tryska.

Bo zgoda buduje.

Naród niemiecki po przegranej I wojnie światowej nie wprowadził żadnych rozliczeń (lustracji?), aby kogokolwiek pociągnąć do odpowiedzialności za przegraną wojnę. A było tych kandydatów do rozliczenia bardzo wielu. Od tych, którzy pchali do przegranej wojny, poprzez tych, którzy mogli ją powstrzymać, a nie zrobili tego, do zbrodniarzy wojennych (gazy bojowe).

Zamiast procesu wzajemnych rozliczeń narodowych zakasali rękawy i wzięli się do wspólnej roboty budując pospołu i zgodnie straszna potęgę – III Rzeszę!

A potem ponownie przegrali, tym razem II Wojnę Światową.

I znowu nie wszczęli wzajemnej narodowej bijatyki wychodząc z założenia, że tylko zgoda buduje. To raczej alianci im narozrabiali (zrobili za nich?), gdy w Norymberdze „ucięto” wierzchołek góry lodowej (tylko). I tak dla przykładu, jeden z katów warszawskiej Woli do niedawna spokojnie sobie żył, będąc burmistrzem nadbałtyckiego miasteczka (sic!).

I Niemcy ponownie są potęgą i rządzą – nie tylko Europą.[2]

Bo u Niemców stawia się na zgodną współpracę i na budowniczych, a nie na tych, którzy z nich żyją lub tylko kontestują. Tam stwarza się warunki tym, którzy mają pomysły i chcą je wspólnie i we wzajemnej współpracy realizować.  Nikt takim Ludziom nie kradnie inicjatyw w celu przedstawienia, jako swoich. Ta niemiecka rzetelność, ten brak społecznej akceptacji dla szeroko rozumianego dziadostwa (także w sferze społecznej) jest przyczyną ich narodowych sukcesów, tak gospodarczych, jak i sportowych.

A pomyślałem o tym wszystkim naraz, gdy ukazało się na stronach MSW, że akceptują uwagi o Cepiku wniesione przez OSDS, zaś na stronach tego naszego Stowarzyszenia umieszczono długo oczekiwane słowa prawdy o tym, że cyt.:

Proponowane zmiany są realizacją potrzeb długo oczekiwanych przez środowisko diagnostów.”

To Super Sprawa, że nasz OSDS patrzy wreszcie na niektóre chociaż problemy przez pryzmat całego naszego środowiska, a nie tylko przez pryzmat własnej organizacji. Bo jeśli nawet jest prawdą, że już od 2010 r. domagaliśmy się dostępu do Cepiku,[3] gdy tylko nieliczni akceptowali wówczas wizję przekształcenia SDS-u w OSDS, to prawdą jest także to, że dopiero OSDS uzyskał możliwość realizacji naszych nieco wcześniejszych postulatów. I oby tak dalej!

I jeśli posiadacie materialne dowody wskazujące, że to inne środowisko wcześniej (niż nasze SDS-owe) wnosiło PUBLICZNIE[4] takie inicjatywy, to proszę o info i zdejmę czapkę z głowy – dla dobra historii naszego środowiska UDS-owego i całej naszej branży.

 

Miłośnik historii wszelakich

Dziadek Piotra

– piszący dla draki (?).

– – – – – – – – – – – –

P.S.

I jakoś nie cieszy mnie fakt, że jakiś Dobry Człek przysłał mi następującą sentencję: „jeżeli ludzie szepczą i knują za twoimi plecami, to tylko oznacza, że już ich wyprzedziłeś”.

No nie wiem . . .

Oczywiście, że podziękowałem, ale satysfakcji jakby maławo, maławo, bo to knucie za plecami w naszej nacji jest takie mało nowe, i jakby wschodnie, i takie zaściankowe.



[1]      A istniejące od tej zasady nieliczne wyjątki tylko ją potwierdzają.

[2]    To z nimi liczy się Putin, a nie z Obamą. Ta rosyjska postawa ma swoją głęboką i starą tradycję. Jeszcze car Piotr I Wielki jeździł na nauki nie do Polski, ale na tereny dzisiejszych Niemiec. I ściągnął całe rzesze niemieckich fachowców do zbudowania ówczesnej potęgi Wielkiej Rosji. Dobrze wiedział, co robił stawiając na tych co pracują, a nie na tych co tylko knują . . .

[3]    I nie obawialiśmy się głośno o tym mówić/pisać, np. cyt.: „Ponadto powinniśmy domagać się dostępu do NASZYCH baz danych zgromadzonych w Cepik-u, …” – http://www.diagnostasamochodowy.pl/2010/cepik-3-dlaczego-pracujemy-w-czynie-spolecznym/

[4]    Nie chodzi tu o zamknięte hasłami dostępu internetowe fora.

Loading