ONA STRACIŁA PRACĘ, A ON STRACIŁ TWARZ

Rate this post

Zaślepieni kupnem samochodu, czyli utrata twarzy i pracy. I nie rozumiem, bo gdyby to jeszcze było za młodu, ale na emeryturze wylądować w Prokuraturze? No darujcie, Rodacy!

Tak czytam o tym wyroku i aż nie wierzę, że tak można. I to porządni Ludzie, z dorobkiem życiowym, którego niejeden pozazdrości. I taka wpadka, niczym Tadka do sklepu „Tania Jatka”, w którym chciał zrobić zakupy na przyjęcie imieninowe ukochanego dziadka.1

A było to tak, że w 2009 pewne ustabilizowane już małżeństwo zam. w C. postanowiło kupić sobie samochód – stosowny do ich pozycji życiowej i zawodowej. On emerytowany Policjant (R.S.), a ona (U.S.) na ważnym stanowisku kierowniczym w znanym Banku z wykształceniem wyższym. Nie było ich jeszcze stać na nowy, więc postanowili zakupić używany samochód. W tym celu przeglądali ogłoszenia w Internecie, gdzie oczywiście znaleźli interesującą ich ofertę sprzedaży trzyletniego pojazdu marki Volkswagen, rok produkcji 2006.

Dalej sprawy potoczyły się ustalonym trybem. Zadzwonili na widniejący w ogłoszeniu numer telefonu i uzyskali od N/N mężczyzny wstępne informacje o stanie technicznym, przebiegu i ostatecznej cenie, gdyż samochód miał kosztować około 40.000 zł. Dowiedzieli się przy tym, że ten samochód dopiero zostanie przywieziony z zagranicy, a miejscem jego oględzin miała być Kotlina Kłodzka, na jednej z tamtejszych stacji benzynowych w Kłodzku.

W rzeczywistości przedmiotowy samochód został zakupiony przez A. K. wraz z P. R. i M. G. w firmie (…) w dniu 03 czerwca 2009 roku z kwotę 8.400 Euro. Ta wspomniana transakcja była składową funkcjonującego wówczas przestępnego procederu polegającego na dokonywaniu obrotu sprowadzanymi z zagranicy samochodami z naruszeniem polskich przepisów podatkowych (VAT) i z użyciem podrobionych dokumentów. Samochód oficjalnie w Belgii zakupił M. G. który założył – wyłącznie na potrzeby wspomnianego procederu – działalność gospodarczą pod nazwą (…). Działalność ta miała charakter tzw. słupa i jej zadaniem w całym zorganizowanym procederze było pełnienie roli figuranta i wpłacanie pieniędzy ze sprzedaży samochodów w banku w celu umożliwienia realizowania płatności za zakup kolejnych pojazdów. Faktycznie pieczątką firmową (…) dysponował A. K., który wyszukiwał samochody na terenie Belgii i wybrane pojazdy kupował pod szyldem wspomnianej działalności (…) M. G.. Grupa realizująca opisany tu przestępny proceder nie sprzedawała jednak samochodów w detalu docelowym klientom, gdyż samochody sprowadzane z zagranicy były następnie sprzedawane za gotówkę krajowym sprzedawcom używanych samochodów.

A wracając do feralnego samochodu, którego kupnem zainteresowana była kierowniczka w znanym Banku i jej będący na policyjnej emeryturze mąż, w belgijskim DR jako właściciela wpisano firmę D. (…) SA z siedzibą w E.. Samochód V. (…) – po sprowadzeniu na polskie terytorium został sprzedany nieustalonemu dotąd bliżej mężczyźnie o imieniu K., który razem ze wspólnikiem handlował samochodami w okolicach D..

W dniu 28 czerwca 2009 roku (niedziela) w umówionym miejscu na ze stacji paliw doszło do spotkania dwóch N/N oferentów z małżeństwem (kupcami) napalonym na ten samochód , który posiadał belgijskie numery rejestracyjne. Podczas tego spotkania obaj sprzedawcy opowiadali małżeństwu jakieś niestworzone historie, np. o tym, że musieli opuścić domy w obawie przed powodzią (w drugim samochodzie znajdowały się ich ubrania i inne rzeczy). Swoim zachowaniem i wypowiedziami wywarli wrażenie, jakby im się z tego powodu spieszyło.

Po wstępnych oględzinach samochód V. spodobał się małżeństwu, więc postanowili oni sprawdzić stan techniczny pojazdu na pobliskiej SKP. Dokonano wówczas także sprawdzenia numerów nadwozia – VIN z dokumentacją pojazdu. W tym czasie R.S. (emerytowany policjant) poprosił także swoich kolegów z Policji, aby sprawdzili w systemach informatycznych, czy samochód ten nie jest kradziony. Po przeprowadzonym BT oraz potwierdzeniu legalności pojazdu (numerów VIN oraz wykluczeniu zgłoszenia pojazdu jako skradzionego) małżeństwo zdecydowało się kupić ten samochód. Wrócili więc na wspomnianą stację benzynową, gdzie emerytowany Policjant R.S. wykonał zdjęcie dowodu osobistego mężczyzny (a jakże!), który prowadził całą transakcję, czyli dopatrzył prawie wszystkiego (?). Albowiem, gdy sprzedający sporządził umowę sprzedaży pojazdu, to poprosił o wpisanie daty zawarcia umowy niezgodnej z rzeczywistością tj. 25 czerwca 2009 roku oraz cenę pojazdu tj. 8.500 Euro (pomimo tego, że w rzeczywistości strony umowy uzgodniły cenę w polskiej walucie tj. 40.000 zł).

Emerytowany Policjant nie zareagował na to fałszerstwo i to był jego błąd, w wyniku którego jego żona naraziła się na odpowiedzialność karną, a on na utratę twarzy.

Małżonkowie S. sprawdzili także dokumenty pojazdu i – niestety!!! – nie zgłaszali żadnych zastrzeżeń. Sprzedający wpisał w umowie pozostałe treści tj. dane pojazdu i dane podmiotu sprzedającego (w umowie jako sprzedającego wpisano podmiot widniejący w belgijskim dowodzie rejestracyjnym tj. D. (…) SA z siedzibą w E.) oraz miejsce zawarcia umowy – E., co było niezgodne z prawdą.

Żona policyjnego emeryta umowę podpisała, tym samym podpisała na siebie wyrok. Bo uczestniczyła ze sprzedającym w podrabianiu podpisu podmiotu belgijskiego, który zgodnie z umową miał być stroną sprzedającą. Sporządzono w ten sposób dwa egzemplarze umowy.

W toku podejmowanych wskazanych wyżej czynności związanych z załatwieniem formalności urzędowych w związku z zakupem w/w pojazdu żona tego policyjnego emeryta każdorazowo występująca, jako wnioskodawczyni posłużyła się jako autentyczną opisaną wyżej podrobioną umową.2 W czasie popełnionego przestępstwa pracowała w banku na stanowisku kierowniczym, ale obecnie nie pracuje – odeszła z pracy po postawieniu jej prokuratorskich zarzutów.

Bezspornie specyfiką tego procesu była niemożność przesłuchania sprzedawcy samochodu, który zawierał umowę z oskarżoną żoną emerytowanego policjanta (z uwagi na nieustalone dotychczas jego personalia), co odnotować należy, jako porażkę organów ścigania.

Sąd podkreślił:

W kontekście doświadczenia życiowego (…) osoba udająca się daleko poza swoje miejsce zamieszkania aby kupić samochód od nieznanej bliżej osoby, gdzie cena zakupu wynosi około 40.000 zł sprawdza wszystkie dane – tj. nie tylko stan fizyczny samochodu, poprawność numeru VIN, legalność i sprawność pojazdu, ale także – i chyba przede wszystkim (gdyż jest to punkt wyjścia w ogóle do rozmów o zakupie pojazdu) – sprawdza:

  • dane osoby, która samochód chce sprzedać, jej uprawnienie do dysponowania pojazdem, co odbywa się poprzez sprawdzenie i spisanie danych sprzedawcy z dokumentu tożsamości z podaniem numeru i organu wydającego taki dokument oraz poprzez sprawdzenie pozostałej dokumentacji pojazdu.
  • bardzo wnikliwie czyta umowę i wszystkie dokumenty dotyczące pojazdu, w tym zwłaszcza dane samochodu, dotyczące numerów, ceny, miejsca i daty sporządzenia umowy, a nade wszystko sprawdza, czy dane w umowie zgadzają się z dołączonymi dokumentami, w tym także dane osoby sprzedającej.
  • Płacąc za samochód gotówką w umowie zastrzega się, że cenę zakupu zapłacono albo też wystawiany jest stosowny dokument pokwitowania.

Nasze małżeństwo z całą pewnością nie można zaliczyć do tzw. przeciętnych osóbona wówczas była pracownikiem banku zajmującym kierownicze stanowisko, sama przyznała że była uczulona na punkcie ubezpieczenia OC. Jako osoba obeznana z obiegiem dokumentacji, z umowami i innymi dokumentami, znała wagę i znaczenie prawne dokumentów. Co więcej – oskarżona chciała kupić wymarzony samochód za dużą kwotę, nawet obecnie kwota około 40.000 zł nie może być uznana za niską. W tych przywołanych bezspornych realiach zakupu samochodu V. (…), przy uwzględnieniu wysokich kwalifikacji zawodowych oskarżonej, jej bardzo dużego doświadczenia w pracy biurowej i bankowej, twierdzenia oskarżonej o nieprzeczytaniu umowy przed podpisaniem, o niezapoznaniu się z treścią umowy i ogólnej nieświadomości treści tej umowy i nieświadomości podrobienia tego dokumentu należało ocenić jako oczywiście niewiarygodne i fałszywe, a nakierowane tylko i wyłącznie na stworzenie (z pozoru tylko i w zamyśle oskarżonej) nieweryfikowalnej linii obrony. Twierdzenia oskarżonej tu kwestionowane są bowiem niekonsekwentne, nielogiczne i zupełnie oderwane od realiów życiowych, pozostając w oczywistej sprzeczności z doświadczeniem życiowym.

Trzeba pamiętać, że mąż oskarżonej ma doświadczenie w pracy z Policji, gdzie stykał się z różnymi sprawami, w tym z oszustwami ( vide jego twierdzenia z rozprawy głównej), stąd jego ocena wskazuje, że wszystkie kwestie formalne, w tym dokumenty, zostały przy zawarciu umowy sprawdzone.

Oskarżonej żonie emeryta policyjnego postawiono zarzut popełnienia przestępstwa z art. 270 §2a kk, tj. posłużenia się – jako autentycznym – podrobionym dokumentem z ustaleniem, że jest to wypadek mniejszej wagi. Sąd wskazywał, że oskarżona brała aktywny udział w wypełnianiu druku umowy, gdzie poszczególne pola umowy były oznaczone dużą czcionką, dane zaś wypisane zostały pismem drukowanym i doskonale czytelnym.

Sąd miał wszakże na uwadze to, że oskarżona nie była częścią wspomnianej grupy przestępczej nie brała udziału w stricte przestępnym funkcjonowaniu tej grupy.

Sąd doszedł jednocześnie do przekonania, że adekwatną reakcją na stwierdzone przestępstwo będzie warunkowe umorzenie postępowania karnego. W punkcie drugim wyroku Sąd wyznaczył oskarżonej okres próby na 1 rok, gdyż okres ten będzie wystarczający aby monitorować sytuację oskarżonej, oraz pozwoli w ten sposób zrealizować funkcję probacyjną orzeczenia.

Aby wzmocnić wychowawczą funkcję wyroku oraz aby wzmóc prewencyjne oddziaływanie orzeczenia na oskarżoną nałożono obowiązek uiszczenia świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w kwocie 500 zł.3

dP

– – – – – – – – –

1 Sygn. akt II K 803/18. Wyrok z dnia 17 stycznia 2019 roku.

2 Wszystkie należności publicznoprawne wynikające z załatwionych formalności urzędowych zostały uiszczone. Małżonkowie S. do dnia dzisiejszego użytkują przedmiotowy samochód.

3 Konsekwencją orzeczenia z punktu 1 tj. warunkowego umorzenia postępowania było obciążenie oskarżonej kosztami procesu – opłatą w kwocie 60 zł oraz wydatkami w kwocie 452 zł (wynagrodzenie biegłych 2 x 191 zł, ryczałty za doręczenia w śledztwie i przed sądem 2 x 20 zł, koszty uzyskania danych o karalności 30 zł). Stąd orzeczenie o kosztach w punkcie 4 wyroku.

Loading