A po co . . ., i komu ten złodziej w domu . . .?

Rate this post

To chyba zasadne pytanie: po co komu złodziej w domu?

Czy ktoś z Was racjonalnie to rozważał? No zastanówmy się wspólnie nad tym problemem, pt. „po co komu złodziej? w domu”.

Bo zdarzyć się może, że zaprosimy złodzieja lub innego przestępcę do swojego domu, gdy nie wiemy o tym, że kradnie. No cóż, to może być dla nas pech, szczególnie gdy nie jesteśmy ubezpieczeni . . .!

Więc jest zrozumiałe, że należy się tego wystrzegać i innych przed czymś takim ostrzegać.  Bo przecież nikt rozumny nie wprowadza do swojego domu lub do domu zaprzyjażnionego . . .  – człowieka zdeprawowanego (!). Grimace

Ale, gdy już od dawien dawna wiemy o profesji danego osobnika, to jego zaproszenie do naszego domu może wynikać tylko z dwóch przesłanek:

  1. Chcemy się nauczyć od niego zawodu złodziejskiego, lub
  2. Mamy pewność, że nas nie okradnie. Ta nasza pewność może wynikać z naszej wiedzy o tym, że ów „złodziej?” skończył z tym niecnym procederem. I tutaj pomocne jest zachowanie przyjęte w kulturze całego świata, że najpierw ów delikwent przeprasza za swoje zachowanie, czyli wyraża skruchę. A potem, przez całe lata i miesiące sprawdzamy, czy wrócił do swojego procederu. I jeśli nabieramy przekonania, że nie wrócił do swoich niecnych zachowań, to już możemy go wpuścić przez nasze drzwi i ugościć.

Zastanawiam się ponownie nad tym zagadnieniem, gdy powziąłem wiadomość o tym, że logujący się z adresu IP 178.43.58.10, który niedawno próbował wejść na nasze forum umieszczając swoje wpisy jako Kolega „Praktyk” jest gwiazdą innego naszego branżowego forum (?!) i to . . . – na Boga! – nie jednego . . .???!

Zastanawiam się nad motywacją Kolegów, którzy rozmawiają i dyskutują z tym delikwentem. Zastanawiam się, czego jeszcze oczekują od tego nieszczęśnika zdeprawowanego. Bo dla mnie duża skala deprawacji jest widoczna gołym okiem:

  • nim wkradł się podstępem w nasze (i niestety, także moje) łaski[1], był już wcześniej „wylogowany”, bo właściwie rozpoznany przez administratorów innych forów. Tutaj aż się prosi przypomnieć, że lepiej uczyć się na cudzych błędach . . . ,
  • od początku brał udział w akcji rozbijania jedności naszego środowiska, torpedując wszelkie inicjatywy stworzenia naszej organizacji, jako niezależnej od producentów naszych oprogramowań,
  • był jednym z tych dwóch, którzy już wcześniej, choć zostali przez nas wybrani z niemałą radością, to potem zrejterowali przed koleżeńską odpowiedzialnością. I dziś, z perspektywy czasu postrzegam to, jako wcześniej zaplanowany i zrealizowany krok w celu destabilizacji procesu jednoczenia naszego środowiska[2],
  • do dziś nie wyraził skruchy za swój niecny postępek, nie przeprosił. I mało prawdopodobne, że traktował to jako młodzieńczą i nieodpowiedzialną zabawę (?), boć i młodzieniaszkiem nie jest. Podobnie zresztą, jak i jego mocodawca i nauczyciel (guru?).

No zastanówmy się, co może oznaczać wpuszczenie złodzieja danych do swojego domu. Czy to może oznaczać, że Koledzy prowadzący z nim rozmowy chcą się czegoś tam nauczyć od niego? Ale czego? Złodziejstwa zwykłego, czy też umiejętności wykradania cudzych haseł, aby logować się w sposób nieupoważniony na inne fora.

Koledzy, czy nie uważacie, że to trochę „obciach” z takim rozmawiać, gdy nie przeprosił innych Waszych Kolegów i Was samych?

A co myślą na ten temat administratorzy tych internetowych forów? Czy pochwalają takie niecne zachowania, jak próby kradzieży tożsamości internetowej i włamywanie się na fora pod cudzym nazwiskiem?

Czy wpuszczanie do swojego domu włamywacza internetowego ma oznaczać, że w przyszłości chcemy skorzystać z jego usług? Czy wspólnie z nim chcecie stworzyć nowy „układ zamknięty” w naszej branży?

Jeśli nie, to po co go wpuszczać go na swoje fora, jakby do swojego domu?

Chcecie może, aby w Waszym własnym domu zdeprawował Wam Wasze własne otoczenie (dzieci?) . . .?

 

Pyta i pozdrawia

Dziadek Piotra

 ——————————–

P.S.

„Prawdziwa cnota krytyk się nie boi „ –  ksiądz J. I. Krasicki.


[1]    Pamiętam, jak twierdził, że jest prześladowany przez administratorów forum „Norcom”-u, czym niewątpliwie wzbudził moje współczucie. Ale nawet moje postrzeganie wolności w Internecie ma swoje ograniczenia. Tym ograniczeniem jest  . . . – ale sami wiecie.

[2]     A to, co im się wówczas nie udało, to zrealizowali rękoma innych już łatwowiernych Kolegów.

————————————————————-

Loading