Jawność życia publicznego

Rate this post

Jawność życia publicznego, czyli . . .

co masz do Szweda, drogi Kolego? Czy inaczej się nie da?

Bo jeśli nie masz do nich nic (pomijamy grabieże z czasów Najazdu Szwedzkiego, bo chodzi o teraźniejszość), to zapewne i Ty wiesz o tym, że to jedyny taki kraj na świecie. I to nie dlatego, że to tam wymyślono Rzecznika Praw Obywatelskich (Ombudsman). To w Szwecji, jak w żadnym innym kraju na całym Bożym Świecie funkcjonuje zasada jawności życia publicznego, z wyłączeniem problemów obronności. Reszta spraw jest jawna do bólu i dostępna każdemu, kto zapyta. I Szwedom z tym bardzo dobrze. Dzięki temu od dziesięcioleci mają stabilne rządy, a z życia publicznego skutecznie eliminowani są polityczni kłamcy, oszołomi, śpiochy, nawiedzeni i niedouczeni. Czyż nie tego potrzebujemy?

I powoli w tym kierunku dryfuje cała UE. Także ja jestem zwolennikiem tej jawności, o czym od dawna wiecie, gdy byłem przeciwny zamykaniem internetowych forów przed Kolegami UDS-ami, którzy nie byli jeszcze zrzeszeni. Bo nikt inny na te fora nie wchodzi, tylko Koledzy, nasi Koledzy – i w tej samej biedzie.

Więc dokonajmy analizy tego zagadnienia pod kątem: a któż to nie jest zainteresowany jawnością naszego życia publicznego?

Na pewno osoba, która puści bąka nie chce tego faktu ujawniać w mediach. I nie ma problemu, gdy pamięta się o dwóch zasadach:

a/ trzeba powiedzieć „przepraszam”,

b/ trzeba dobierać sobie kulturalne towarzystwo, bo wówczas – po słowie „przepraszam” – wszyscy o tym zapominają. Prawda, że to takie proste? Więc już jeden strach za nami i mniej boimy się jawności.

Na pewno boją się jawności wszyscy przestępcy całego świata. Oni wiecznie mają coś do ukrycia. Więc zastanówmy się wspólnie, czy nam jest potrzebna łatka „przestępców”. Jeśli dojdziemy do wniosku, że te opowieści o nas nam szkodzą, bo całe nasze UDS-owe środowisko nie zasługuje na miano przestępców, to w czym problem? Czy my mamy coś do ukrycia? Jeśli tak, to co i przed kim? Działamy dla Kolegów w całej Polsce, ich reprezentujemy, więc dlaczego mamy przed nimi cokolwiek ukrywać? Więc przyjmujemy, że nie jesteśmy przestępcami! I kolejny strach przed jawnością pokonany.

Na pewno boją się jawności wszyscy polityczni przestępcy całego świata. To ci, którzy gdy idą do władzy to obiecują cuda. Ale potem, po osiągnięciu swojego celu wycofują się ze swoich obietnic. Czyli, boją się jawności wszystkie kłamczuchy, jak pewien premier, który kiedyś nie chciał fotoradarów. I ta kategoria ludzi (???) boi się jawności, gdyż nie chcą takich faktów o swoich kłamstwach ujawniać.

Więc pytam się, czy ktoś z nas coś obiecywał, a teraz tego nie chce spełnić? Nooooo . . . ? Jeszcze chwilę się zastanówmy . . ., jeszcze przez chwilę . . ., co i kiedy, i komu obiecaliśmy  . . . . Jeśli już wiemy i mamy czyste sumienie, to w czym problem? Po co nam te tajemnice? I już kolejny strach przed jawnością pokonany.

Jest też cała wielka grupa polskich urzędników, którzy chcą, aby ukryć ich niekompetencję, błędne decyzje i dziwaczne antyspołeczne poglądy. Myślę, że tej grupy nie trzeba zbytnio analizować. Wszyscy wiemy jak pracują, jak drogi budują, jakie prawo stanowią i iloma papierami się obstawiają. I rozumiemy, dlaczego oni są przeciwnikami jawności życia publicznego w Polsce. Ale czy my, nasze UDS-owe środowisko już tak zurzędniczało? Czy już tak obrośliśmy w przeróżne wielkie stanowiska i posady, aby iść w ślad za urzędasami i wszędzie domagać się tajemnicy? Czy chcemy tak zurzędniczeć w kontaktach z naszymi Koleżankami i Kolegami?I czy Koledzy na pewną tego chcą, aby władze OSDS-u zachowywały się wobec nich jak sfrustrowany urzędnik WK wobec petenta? Myślę, że odpowiedź jest jasna.  Więc kolejna bariera za nami.

I jest jeszcze taki element społeczny, który trudno przypisać do określonej grupy zawodowej. Oni wychowali się w PRL-u i z klapkami na oczach nie widzą lepszego świata. Bo w PRL-u wszystko było albo tajemnicą wojskową, albo służbową, albo państwową, albo „tajemnicą” – i tyle! Świat podejmowanych decyzji był tylko za zamkniętymi drzwiami. Sejm i inne ciała społeczne były atrapami.

Ale od tego czasu coś już się zmieniło, o czym takie osoby nie chcą wiedzieć. Jest zasadne pytanie, czy trzeba się na nich gniewać? No bez przesady, bo jak można gniewać się na istotę, która zatrzymała się w rozwoju cywilizacyjnym, jak ten gibon, który w klatce w zoo pięknie i miarowo kołysze się na gałęzi wisząc na swoim ogonie. Widzicie, jakie to proste?

Czy wszyscy pamiętacie, że żyjemy już w demokracji internetowej? Bo to coś więcej niż zwykła demokracja. Ta demokracja internetowa i pełna jawność umożliwia nam kontakt z Kolegami z Mazur i z Bieszczad, z Trójmiasta, Warszawy, Szczecina i Dolnego  Śląska. To już inne standardy i już całkiem inne metody postępowania. Ale jeżeli komuś będzie wygodnie na tym ogonie . . ., i miarowo . . .

Nie, to niemożliwe, to poniżej naszej godności zapisanej w Statucie OSDS-u. Bo godnie, to także z wysoko uniesioną głową (a nie wisząc na ogonie głową w dół) i z wizją swojej przyszłości, do której się zdecydowanie dąży.

Pozdrawiam

Dziadek Piotra

———————————————————————————————————————

Loading