KOMISOWE TR

Rate this post

Tablice komisowe lub sprzedażowe.

W marcowym numerze „Poradnik Auto Świat” (nr 3/2015) ukazał się artykuł Macieja Brzezińskiego pt. „Tablice sprzedażowe” o fałszywych TR (tablicach rejestracyjnych) zwanych także „komisowymi” (poniżej).

Pamiętacie zapewne, że we wrześniu 2013 r. zakończyłem cykl artykułów dotyczących TR (tablic rejestracyjnych) w pojazdach sprowadzanych z zagranicy http://www.diagnostasamochodowy.pl/2013/tablice-rejestracyjne-po-raz/

Myślałem naiwnie, że czytający to urzędnicy naszych WK coś z tym fantem wreszcie zrobią i będziemy mieli już sytuację nie tylko, że wyjaśnioną, to jeszcze i ujednoliconą w całym naszym Pięknym Kraju. A tu nic . . .

Minął kolejny już rok, i tak jak było, tak nadal nic się nie zmieniło . . . .

Bo w niedzielę rozmawiałem z naszym Kolegą, który pracuje na styku trzech powiatów, aby dowiedzieć się, że tam u nich, niczym na dzikim skraju prymitywnego świata urzędnicy nie są w stanie się porozumieć.

Nie stać ich na rozmowę telefoniczną w celu umówienia wspólnego spotkania, by ustalić warunki ujednolicenia stanowisk w sprawie TR. Zapiekli się w swoich interpretacjach i okopali się na własnych stanowiskach broniąc swoich interpretacji niczym niepodległości. A ja pytam, po co?

Komu z nas potrzebne są te ich chore ambicje do obrony własnego zdania? I tak, ta ich interpretacja jest wiele razy obalana przez stanowisko WSA. Więc czego oni bronią, jak nie bałaganu (by nie powiedzieć dosadniej i też na literę „b”).

Jeśli ci nasi urzędnicy „nas nadzorujący” nie potrafią się porozumieć ze sobą, to co się dziwić, że niektórzy z nas – biorąc z nich przykład – także nie potrafi się porozumieć co do prostych interpretacji prawnych. Przykład idzie z góry i te ich chore ambicje rozsadzają środowiskową jedność.

Jedno starostwo nie wymaga TR wcale, drugie koniecznie wymaga PC, a trzecie zdaje się na decyzje insp. UDS-a nie ingerując w tym zakresie nic, a nic (pt. „róbta, co chceta”).

I żeby to chociaż było tylko w tej jednej sprawie TR. Ale ta patologia zróżnicowanych interpretacji prawnych ogarnia cały kraj. To już jakaś nowa moda. Każde starostwo chce się wyróżnić swoją własną – i odmienną od innych starostw! – interpretacją prawną jakiegoś zagadnienia wynikającego z naszego PoRD (terminy, dopełnianie, OBT na zaświadczenie, wykreślanie „66” przy haku, dodatkowe przy OBT, itd., itp., et’cetera.

Urzędnicy uważają chyba, że to „interpretacyjne wyróżnienie się” podnosi koloryt ich powiatu i czyni ich samych bardziej atrakcyjnymi (u Kobiet?).

Może, może . . .

Może pamiętacie, że zdarzało mi się jeszcze o tym pisać, gdy przypominałem, jak jeden ważny urzędnik obiecywał dostarczyć nam wszystkim w ciągu dwóch lat  wzorniki TR. Miałem nadzieję, że będą to wzorniki z naszej UE, choć przydadzą się także wzorniki z USA, Kanady, itd., itp., et’cetera. A tu nic z tych rzeczy, i tylko przykra cisza . . .

Więc, jak nie ma wzorników, to o co biega?

Nie przeszkadza mi usłyszane ostatnio stanowisko, że przecież jest rzeczoznawca, i jak mamy jakąkolwiek wątpliwość co do obcych TR, to odsyłamy do rzeczoznawcy po stwierdzenie, czy są one fałszywe, czy też nie. Tylko, żeby to stanowisko urzędnicy w całym Kraju przyjęli za obowiązujące!

Wówczas też, z uwagi na brak wzorników, wszystkie zagraniczniaki będziemy odsyłać do rzeczoznawcy (sic!?).

Tylko zastanawiam się, co powiedzą na to klienci (?). Boję się takich sytuacji, gdy np. TR okaże się zgodna z pisemnym oświadczeniem klienta, czyli nie fałszywa, więc klient będzie miał prawo do zwrotu kosztów dodatkowej opinii rzeczoznawcy. Czy urzędnicy naszych WK wezmą za to odpowiedzialność?

Bo zaraz padną zarzuty wobec nas ze strony Klientów, że jesteśmy niedouczeni i niepotrzebnie kierujemy każdy przypadek tzw. „pierwszej rejestracji w kraju” do rzeczoznawcy, co dodatkowo ich kosztuje.

Jakoś mi się to nie uśmiecha . . ., a Wam?

Pyta i pozdrawia

dziadek Piotra

– – – – – – – – – – – –

komisowe TR

Loading