INSP. UDS FUNKCJONARIUSZEM PUBLICZNYM

Rate this post

Insp. UDS funkcjonariuszem publicznym?

Wydaje się, że środowisko diagnostyczne dość jednogłośnie aspiruje do podniesienia rangi zawodu do pełnoprawnego funkcjonariusza publicznego, podkreślając rangę i doniosłość sprawowanej funkcji z ramienia de facto administracji publicznej. Pisałem o tym niejednokrotnie, że niesie to ze sobą nie tylko przywileje i korzyści, ale i wiele obowiązków. Nie tylko dla samego Diagnosty, ale i całej SKP.

Kiedy ostatnio próbowałem podnieść kwestię etyki wykonywania funkcji publicznej wg obecnych standardów, obecnych już w wielu urzędach, nie do końca zostałem zrozumiany przez wielu Kolegów. A są i tacy, którzy nawet stwierdzili, że obrzucam ich błotem śmiąc to wytykać.

Funkcjonariusz publiczny ma w mojej ocenie być obiektywny, ale nie tylko w ściśle merytorycznym sensie tego słowa. Jego działania muszą być tak postrzegane na zewnątrz przez wszystkich. Innych klientów, współpracowników, przełożonych, osoby postronne et’cetera.

Dlatego, w zależności od pełnionej funkcji i uprawnień wielu funkcjonariuszy publicznych, jak np. pracownicy WK wydający decyzje administracyjne:

  • nie może prowadzić żadnej działalności gospodarczej,

  • mają bardzo ograniczone możliwości innych form zarobkowania,

  • są zobowiązani do publicznego (!) składania oświadczeń majątkowych,

  • są zobowiązani coraz częściej do ścisłego przestrzegania Kodeksów Etyki, które obowiązują nie tylko w miejscu i godzinach pracy (!).

Wszystko po to, aby zapewnić możliwie maksymalną bezstronność i obiektywizm w wykonywaniu powierzonych funkcji publicznych co do samego ich charakteru rzeczowego, ale i możliwym sposobie postrzegania tych funkcji przez podmioty postronne. Innymi słowy – pełna transparentność.

I teraz pytanie.

  1. Czy Diagności oraz Stacje Kontroli Pojazdów jako prywatne podmioty, często wcale nie tak duże, ale mocno osadzone w lokalnych społecznościach będą w stanie sprostać takim wymogom?

  2. Czy mentalnie jesteśmy na to gotowi? Dlaczego o to pytam? Bo proszę zobaczyć na znamienny fakt – cytuję: „…okazało się, że ten klient jest razem z jego szefem w kanciapie, gdzie sobie w najlepsze gadają, bo się wcześniej już dość dobrze znali…”1

  3. Czy taka forma obsługi klienta jest na pewno prawidłowa?

  4. Czy okazywanie przez tego szefa (pomińmy zresztą, że to szef – równie dobrze mógłby to być również inny diagnosta) wszem i wobec dobrej znajomości i zażyłości z klientem wobec innych pracowników, podwładnych, osoby postronne (które wg opisu były tam, skoro były świadkami późniejszej bójki) powinno mieć miejsce w instytucji – docelowo – publicznej, w której wykonuje się czynności z zakresu administracji publicznej wpływające bezpośrednio na nasze prawa i obowiązki (a nawet mogące je ograniczać – czyli jedne z najbardziej władczych form działania administracji publicznej)?

  5. Czy rzeczywiście osoby postronne, jak i nawet inni pracownicy i klienci mogą nie nabrać tu cienia podejrzeń, że rozstrzygnięcie w stosunku do takiej osoby niekoniecznie musi być tu w pełni obiektywne??

Pytanie wydaje się w pełni retoryczne, ale niestety nie dla wszystkich…

Dawałem przykłady, że jeśli funkcjonariusz publiczny, zaczyna kontakt z jedną ze stron od serdecznego przywitania i zamanifestowania dobrej znajomości, to każdy widzący ten fakt ma prawo powątpiewać w to, czy rozstrzygnięcia w sprawie tej strony będą obiektywne, pozbawione ładunku emocjonalnego, etc.

A do czego może to prowadzić w skrajnych wypadkach, to właśnie o tym mówi ten artykuł myślę.2

Kolesiostwo” to niestety plaga naszych czasów.

O ile kwestie osób, z którymi jesteśmy spokrewnieni, uzależnieni w sposób formalny (podwładny/przełożony itd.) są uregulowane przez Kodeks Postępowania Administracyjnego i wykluczają możliwość załatwienia przez funkcjonariusza spraw takiej osoby, o tyle z „kolegami” sprawa jest trudniejsza – i te delikatne kwestie regulują właśnie kodeksy etyki i liczne szkolenia z tego zakresu, które uczą, że nie zawsze należy się serdecznie(!) przywitać z kolegą, ani dać do zrozumienia innym osobom stopień znajomości, czy nawet zażyłości z daną osobą w sytuacji, kiedy pełnimy funkcje publiczne.

Dla niektórych brzmi to jednak na tyle abstrakcyjnie, że absolutnie nie dopuszczają tego do myśli…

Pamiętajmy, że czasami nawet zwykłe podanie ręki może być dwuznacznie postrzegane w sytuacji, kiedy w danej instytucji taki sposób powitania klienta nie jest przyjęty za normalny (np. okienko w Wydziale Komunikacji).

Co jednak w sytuacji, kiedy na wielu SKP „dobrzy kumple” prowadzący interesy z zakresy obrotu pojazdami to często najlepsi, stali klienci, a na danej SKP czują się w zasadzie jak u siebie?

Zastanawialiście się kiedyś jak obsługa takiej osoby może być postrzegana przez klienta, który przyjechał „z ulicy” i jest na waszej stacji po raz pierwszy?

A jak widać nie tylko o innych klientów chodzi, bo to może źle wpływać również na współpracowników i inne osoby.

Zachęcam do dyskusji

Pozdrawiam

Błażej K.

– 7 stycznia 2015 @ 19:08

źródło: https://www.diagnostasamochodowy.pl/2015/pobili-sie/

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

2 tamże

Loading