Nadzór ?

Rate this post

A nad kim ten nadzów, a nad czym? A po co? A jeśli tak, to kto to ma robić?

Więc, czyj nadzór i jaki nadzór nad naszą działalnością.

A wracając do spotkania we Wrocławiu na inauguracji Dolnośląskiego Oddz. PISKP, to jeden z Dyskutantów powiedział coś w rodzaju:

WK jest przeciwnikiem naszej branży i nigdy się już  z nimi nie dogadamy. A tym bardziej ostatnio, gdy jest zagrożenie utraty nadzoru nad SKP na rzecz TDT.”

A uzasadnieniem tezy tego Dyskutanta było zagrożenie dla WK, że na skutek przejęcia nadzoru nad SKP przez TDT nastąpi utrata wielu stanowisk urzędniczych w powiatach. Dlatego ostatnio, ci właśnie urzędnicy przykręcają nam tzw. śrubę, żeby się wykazać przed . . . (?) i zachować w ten sposób swoje stanowiska pracy.

No sam nie wiem przed kim chcą się wykazać, chyba nie przed Ministrem T. Jarmuziewiczem (?).

No cóż – pomyślałem – będą się o nas bili? To musi być bardzo intratne dla nich . . ., ten nadzór nad nami . . . (?).

A jeśli to takie intratne zajęcie, to może i nasz kochany OSDS o ten kawałek tortu nieco energiczniej powalczy?!?

Bo, jeśli rzeczywiście występuje tu wyścig o to, kto ma nas nadzorować, to może ponownie porozmawiamy o tym nadzorze. I proponuję na potrzeby tych rozważań pominąć nadzór nad SKP, tu niech się martwi PISKP. A my skupimy się tylko na problematyce nadzoru nad naszym środowiskiem UDS-ów. 

O tej problematyce szerzej pisałem już 10 grudnia 2012 r., a elementy ówczesnych moich rozważań mieliśmy przemycić do wystąpieniu Kolegi Prezesa na forum spotkania w Ministerstwie Transportu (…) w grudniu 2012 r. (ostatecznie poszło ono w nieco okrojonej wersji – ale to na marginesie).

Moim zdaniem sprawa jest stosunkowo prosta. Nadzór nad SKP musi być „właściwy”, czyli zgodny z definicją Profesora J. Starościaka (Prawo Administracyjne – 1971), gdzie organ nadzorujący cyt.:

„ (…) nie tylko spostrzega i ocenia. On również w pewnym sensie współadministruje, czyli odpowiada za wynik działalności organizatorskiej organów podległych nadzorowi.”

A przykładem takiej odpowiedzialności z tytułu nadzoru jest sytuacja, gdy np. odwołują szefa jednostki weterynaryjnej za brak nadzoru nad powierzonymi mu w opiekę zakładami mięsnymi, w których dochodziło do (…!), o czym wiecie z mediów (co to Polak i przedsiębiorca potrafi nam zrobić dla swojego zysku!).

Więc jest to odpowiedzialność służbowa, personalna i zawodowa – jednocześnie. I o taki model nadzoru postuluję.

Z punktu widzenia tak pojmowanego nadzoru, wszystkie dotychczasowe czynności wykonywane przez WK (starostwa) i TDT należy zakwalifikować w kategorii czynności kontrolnych, a nie nadzorujących. Bo oni nie ponoszą żadnej odpowiedzialności z tytułu obecnej kontroli (nie nadzoru!) nad naszym środowiskiem.

A są to jednak dwie różne grupy czynności (nadzór i kontrola), o zróżnicowanych skutkach, tak dla kontrolowanych UDS-ów, jak i kontrolujących z WK i TDT.

Z tego co obserwuję, to wszyscy kontrolujący (WK, i TDT, i sporadycznie inne organy, np. ścigania) uciekają od pojmowania nadzoru, zgodnie z jego właściwą definicją[1] i nie chcą odpowiadać za nadzorowanie naszego środowiska. Oni nie chcą ponosić odpowiedzialność za wynik tego nadzoru, a tym samym za wynik swojej pracy. Chcą nas jedynie kontrolować, Kontrolować, KONTROLOWAĆ. I to jest ten ich tort, i do takiego tortu chcą mieć dostęp.

Tylko nasze środowisko gotowe do spełnienie tej nadzorczej funkcji. I nie tylko ja już uważam, że ten model nadzoru sprawdzi się wówczas, gdy sami przejmiemy tę rolę nadzorującego – sami. I godzimy się ponieść z tego tytułu wszelkie konsekwencje. Temu właśnie celowi ma służyć inicjatywa ustawy o zawodzie UDS-a i naszym samorządzie zawodowym. Tę sprawę właściwie załatwi tylko nasz samorząd zawodowy. Zresztą podobnie jest w bardzo wielu innych grupach zawodowych (lekarze, prawnicy, itp., itd., et’cetera), co postulował już dość dawno temu także Przyjaciel naszego środowiska, sędzia WSA i akademicki pracownik naukowy dr Wiesław Czerwiński[2], cyt.:

Diagności samochodowi powinni mieć własne postępowanie dyscyplinarne, najlepiej prowadzone przez samorząd diagnostów samochodowych. Dotychczasowe postępowanie jest prowadzone przez starostów, którzy są sędziami we własnej sprawie. Należy podzielić pogląd, że problem stosowania właściwej procedury, służącej ochronie określonych praw i interesów obywateli, niewątpliwie może być rozpatrywany z punktu widzenia państwa prawnego, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej[3] (…)”.

 

I tradycyjnie pozdrawiam

Bo, gdy jedni pytają, to inni odpowiadają,

choć nie wszyscy (oj, nie!) tę odwagę mają.

Jeśli mnie pytają, to ja odpowiadam.

Choć nieraz po czasie taką odpowiedź składam.

Dziadek Piotra

————————

P.S.

Bo i mnie pytano o ten nadzór. Ale, wracając jeszcze na moment do tego nadzoru, to jeśli jeśli TDT i WK konkurują o ten tort, to dlaczego WK zlecają dla TDT czynności kontrole? Czy coś z tego rozumiecie?


[1] wg. Prof. J. Starościaka.

[2] „Sankcje dla diagnosty. Wątpliwości konstytucyjne.”, Wyd. Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Prof. Sehna w Krakowie: „Paragraf na drodze” nr 1 z 2012 r.

[3] orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z dnia 8 grudnia 1992 r., sygn. K 32/92, OTK 1992, cz. II, poz. 26.

—————————————————————————-

Loading