WALKA Z KORUPCJĄ

Rate this post

Walka z korupcją ma niejeden wymiar. To nie tylko nasza domena.

Przed paroma dniami Papież Franciszek powołał nowy urząd do walki z korupcją w strukturach Kościoła – https://wiadomosci.wp.pl/papiez-franciszek-powolal-urzad-antykorupcyjny-6347759287122049a

A fakt ten ilustruje wagę, jaką przywiązuje się – nie tylko w Europie! – do problematyki zwalczania patologii. W tym kontekście być może nie wszyscy wiecie, że PISKP (Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów) dopracowała się własnego kodeksu etycznego oraz posiada Komisję Etyki – https://piskp.pl/wp-content/uploads/2017/08/KODEKS_ETYKI_PISKP.pdf

Mam nadzieję, że wszystkie pozostałe organizacje skupiające insp. UDS-ów lub zrzeszające nasze SKP także podejmą podobny wysiłek formalny, w celu stworzenia odrębnych, swoich własnych i wewnętrznych regulaminów/kodeksów etycznych. Myślę, że ten postulat nie dotyczy tylko naszych organizacji branżowych, ale także firm, instytucji lub sieci skupiających więcej niż jedną SKP, w tym także firm oferujących oprócz oprogramowania dla naszych SKP także tzw. wsparcie prawne. Należy stworzyć możliwość jednostronnego wypowiedzenia umowy w przypadku nieetycznych zachowań, aby pozbyć się zarzutu czerpania korzyści z nieetycznej lub nielegalnej działalności takich SKP.

Ale oczywistym jest także, że wymóg posiadania kodeksu etycznego, to tylko pierwszy krok ku naprawie naszej branżowej sytuacji. Drugim krokiem jest jego przestrzeganie. A to wiąże się z obowiązkiem:

  • zgłaszania wszelkich nieprawidłowości w ramach danej organizacji ze strony ich członków,
  • monitorowania branżowego rynku przez szefostwo takich firm, organizacji lub instytucji pod kątem ujawniania wszelkich patologicznych zachowań w ramach struktury zrzeszonych (podległych?) SKP,
  • merytorycznego ich rozpatrywania zgodnie z przyjętymi kodeksami etyki,
  • umiejętności podjęcia stosownych decyzji dyscyplinujących, zgodnych z przyjętym kodeksem/regulaminem etycznym.

Mam przy tym niejasne wrażenie, że dotychczasowa przynależność organizacyjna poszczególnych SKP lub insp. UDS-ów spowodowana była głównie potrzebą ochrony prawnej wynikającej z przekonania, że nie da się prowadzić naszych SKP zgodnie z Prawem lub nie da się wykonywać naszych obowiązków zawodowych zawsze zgodnie z naszym PoRD. Te same kryteria decydowały o wyborze oprogramowania dla naszych SKP. Najczęściej zwyciężała ta firma, co do której mieliśmy przekonanie, że oprócz standardowego oprogramowania potrafi nas jeszcze wybronić w razie prawnych kłopotów, w tym o lekkim (?) zabarwieniu kryminalnym.

W ten też sposób, firmy oferujące nasze oprogramowania stały się mimowolnie (mniej lub bardziej świadomie) powiernikami naszych niecnych spraw i różnych uczynków, także karnych. A wpisane w ich statuty/regulaminy oraz w ich oferty handlowe odpłatne „doradztwo” jest w rzeczywistości świadczeniem usług adwokackich, co samo w sobie może być naruszeniem prawa.

Sam nie wiem, czy intencją DTD (resortu transportu) była właśnie taka rola tych firm, instytucji lub organizacji, które dostarczają nam oprogramowanie na SKP.

Bo nasze branżowe patologie mają niejeden wymiar.

Pisałem wyżej, że wielu z nas jest przekonanych, że nie da się wykonywać naszego zawodu insp. UDS-a zgodnie z Prawem, a tym samym nie jest możliwe prowadzenie naszych SKP bez konieczności (?) łamania Prawa. Ta przykra (dla wielu?) konstatacja ma swoje uzasadnienie, a przyczyny tego stanu (powszechnej świadomości?) są dość zróżnicowane.

  1. Po pierwsze primo – przykład idzie z góry. Jeśli obserwowane są patologiczne zachowania w branży na terenie Warszawy lub w wojewódzkich centrach, to trudno wymagać, aby w tzw. terenie ich nie powielano.
  2. Po drugie primo – brak poszanowania dla Prawa. I to ze strony najważniejszych branżowych czynników i polskich sądów. Bo, gdy już w powszechnej świadomości utrwaliło się przekonanie, że nie tylko nasze przepisy łamią Konstytucję (np. karanie diagnosty), że łamane jest prawo UE (np. „angliki” tylko osobowe), to staje się naturalne, że maleje też wola do obrony Prawa. Jest to częściowo uzasadnione psychologicznie, bo jeśli „oni” tam w Warszawie mogą łamać to prawo przez duże „P”, to dlaczego nam nie wolno łamać jakichś (w naszym przekonaniu) małych i nieistotnych przepisów rozporządzeń do ustawy PoRD?
  3. Po trzecie primodestrukcyjna rola branżowych urzędników.Ich zróżnicowane interpretacje prawne mogą prowadzić do wniosku, że jest to świadoma i od dekady prowadzona działalność, której celem jest systematyczne wywoływanie chaosu w branży. Jeśli nie mogą porozumieć się co do jednolitej interpretacji PoRD sąsiadujące ze sobą WK/powiaty, to trudno wymagać, aby zdołały to osiągnąć powiaty/WK oddalone od siebie o setki kilometrów. A, gdy do tego dołożymy bierną – w tym zakresie – rolę naszych (?) ministerialnych urzędników, to dopełnia się obraz celowej walki naszych urzędników z polskim państwem prawa.
  4. Po czwarte primo – oprzyrządowanie prawne firm na rynku, a problem własności naszych SKP. Bo to jest kwestia naszej kultury, także prawej. Nie jest prawdą, że na skalę branżowych patologii rzutuje struktura własności naszych SKP. Te ostatnio modne i proste (prostackie?) oceny/stwierdzenia padają tak z ust naszych wielu Kolegów, jak i powielane są przez niektórych urzędników, z którymi rozmawiałem. Takie stanowisko jest nieuprawnione, gdy weźmiemy pod uwagę, że:
  • patologie dotyczą także tych zinstytucjonalizowanych SKP (np. państwowe szkoły i uczelnie, instytucje państwowe i organizacje samorządowe),
  • w krajach skandynawskich SKP też są prywatne, a brak tam patologii znanych z naszego branżowego rynku.

Jest prawdą, że za urzędniczym przyzwoleniem toleruje się małe i większe grzeszki na naszych SKP. A to rodzi pokusę popełniania jeszcze większych grzechów. Trzeba więc zacieśnić kryteria ocenne nadzoru i wprowadzić odpowiedzialność nadzorujących za stan nadzorowanego podmiotu.

Jest prawdą, że właściciele naszych SKP nie potrafili do tej pory nadać tej problematyce odpowiedniego wymiaru i zaproponować rozwiązań społecznie i medialnie satysfakcjonujących, no nie potrafili. Choć potrafią różne rzeczy, to tego jednak nie potrafili. Jeśli tego rzeczywiście nie potrafią, to muszą to zlecić tym, którzy wiedzą jak to zrobić i potrafią to zrealizować. Bo czasu zostało niewiele, a TDT nie zrezygnował ze swoich planów.

I pozdrawiam

dziadek Piotra

– – – – – – – – – –

Loading