Nie było mnie . . .

Rate this post
Nie było mnie parę dni . . .
18/05/2011 21:16:56

No tak, nie było mnie tutaj parę dni . . .

Bliska mi osoba źle się poczuła… To było lato ubiegłego roku… Na początku nie wyglądało to groźnie… Potem okazało się, że to poważna choroba… A później było już tylko coraz gorzej… Próby walki z tym nieuleczalnym u nas…

Badania, badania, liczne konsultacje lekarskie… Sprzeczne decyzje i zalecenia lekarskie w sytuacji, gdy nieuchronne zbliża się…  To takie straszne, gdy nie ma już żadnej nadziei…

Płacz bliskich i cierpienie osoby chorej…

Tak trudno zrozumieć jej potrzeby? Czy to możliwe, że pełne nasze zrozumienie chorego, także ze strony samych lekarzy nastąpi dopiero wtedy, gdy sami będziemy już odchodzili?
Jeśli tak jest i tak już musi być, to wielka szkoda, bo i nam wówczas nikt i nic nie pomoże w tym ostatnim etapie. . .

No i nadeszło to nieuchronne…

Szkoda też, że żadne słowo nie może oddać tego ogromu żalu, boleści i smutku…Bo nie wiem jak mógłbym to wyrazić…

A potem to załatwianie tych wszystkich spraw… Zamiast wspominać, przeglądać stare zdjęcia i rozmawiać z bliskimi o tych, którzy odeszli biegamy, jeździmy i telefonujemy organizując pochówek…

Nie ma czasu nawet na zastanowienie się i pomyślenie o tym, co ostateczne…

A, gdy już ostatni goście rozjadą się po stypie jesteśmy tak pobudzeni kwestiami organizacyjnymi, że nawet nie myślimy o odpoczynku… Więc z rozpędu ponownie do roboty…

Może to i dobrze….

Bo jeszcze gra orkiestra, więc trzeba przebierać nogami…

Więc jestem…..

dziadek Piotra


Loading