Rok zleciał… I co, zmieniło się?

Rate this post
Rok zleciał… I co, zmieniło się?
26/01/2011 18:33:28
Rok temu – w innym miejscu w internecie – pisałem o zmianie pracy:„Dobrze mi tu było (w mojej dotychczasowej pracy): mało przeglądów, więc i mało pracy; cały socjal (ubranie robocze, posiłki regeneracyjne); opieka związkowa; i bardzo bezpiecznie, bo kontrolujący urzędnicy jakby mało się znają na tej problematyce; klienci tacy ugrzecznieni i wielu skorych do dawania prezentów; a jacy koledzy mili!!!

Wszystko wszystko super (!!!). Tylko pieniędzy mało, jak to u nas bywa, gdy się pracuje na podrzędnym stanowisku lichego diagnosty samochodowego, gdzie średnia pensja (trzech diagnostów) na rękę -czyli chyba netto- wynosi 1266,oo zł. Te pieniądze to wynik powszechnego przekonania, że diagności i tak „biorą”, więc jak dorabiają „na boku” i wszyscy o tym wiedzą i akceptują, to po co im normalen wynagrodzenie!!!.


Inną sprawą to ci właśnie klienci. Jeden taki ostatnio nawet gdy dostał zaświadczenie o negatywnym badaniu, to już wyjeżdżając próbował mi w coś wcisnąć w foliowej reklamówce przez opuszczoną szybę…. Lewą ręką trzymał kierownicę a w prawej unosił foliówkę-łapówkę kiwając głową i przewracając oczami „czy wezmę”. Tak cudując mało nie wjechał w słupek bramy. Dziwni są ci ludzie, tak bardzo się przyzwyczaili do poniżania się . . . . Zrozumiałbym jeszcze, gdybym dał mu pozytywne badanie . . . .

Nasz najstarszy kolega diagnosta (wiekiem, stażem i doświadczeniem w branży samochodowej, w której pracuje od tzw. zawodówki samochodowej z normalną praktyką, czyli od 15 roku życia – w chwili obecnej po 60-tce) dostaje 1100,oo (sic!).
Żal mi tego nieróbstwa i dobrego samopoczucia pracowników firmy, którzy nie do końca zdają sobie sprawę z tego, że ich firma pada i nic i nikt nie zdoła jej podnieść, bo oni sami nie chcą. . . . Chyba też nie chciałem być świadkiem tego upadku, więc odchodzę nie tylko dla pieniędzy. Chociaż pytanie dla diagnostów samochodowych: czy pracujemy dla przyjemności, czy dla pieniędzy nadal pozostaje aktualne.”

Po przypomnieniu sobie powyższego zastanawiam się, co się zmieniło od tego czasu. A Wy jak sądzicie? Bo moim zdaniem chyba trochę-niedużo (zbyt mało?), ale jednak zmieniło się. Więc cieszę się, a Wy cieszcie się ze mną! Bo podobno wzrosły nasze zarobki – może trochę. Z moich obserwcji wynika, że w post-państwowych firmach płacą gorzej. Może jest tak dlatego, że firmy te mają jeszcze garb z długami, z przerostami administracyjnymi, z nadmiarem obiektów do utrzymania, z radami nadzorczymi i wieloosobowymi zarządami do opłacania (pasożyty?).
O moich ówczesnych kolegach wiem, że dostali trochę podwyżki, ale i koszty życia wzrosły. Więc nie wiem, czy są rzeczywiście zadowoleni. Ale za to firma im nadal funkcjonuje, więc gratuluję!

W prawdziwych prywatnych firmach płacą „o niebo” lepiej (to co tam brutto, to tu netto – jako minimum i punkt wyjściowy do negocjacji). Tyle, że praca nieco inna niż tam. Tak było i nadal jest . . . Ale nie o tym mieliśmy mówić!
Mówimy o tym, co się zmieniło od roku!

Więc bardzo ważna moim zdaniem rzecz: mniej się boimy! Koledzy już także na innych forach otwarcie zaczęli piasać o potrzebie zawiązania nie tylko naszego stowarzyszenia, które na szczęście już powstało, ale także związków zawodowych dla UDS-ów.

Bardzo się z tego cieszę, bo pierwszy krok zrobiono – strach został pokonany.
Jeszcze tylko te stare internetowe wygi na forach trochę się dystansują i krygują. Może boją się, że i ich wypowiedzi administrator będzie kasował?!?.

Więc czas na diagnozę: Nie bójcie się Koledzy „stare wygi”, w razie czego są i inne fora….

 

I tym optymistycznym akcentem
dziadek Piotra
zadowolony z procentem

——————————-

P.S. I pamiętaj o włożeniu kawałka czarnej wstążki do DR po każdym BT.

————————

Loading