W PONIEDZIAŁEK . . .

Rate this post
W poniedziałek na Marsiałkowskiej…
16/07/2012 12:24:17
Idziesz sobie ulicą, a tu . . .
To ciekawe i fascynujące . . ., te ludzkie zachowania.
      Idziesz sobie chłopie spokojnie ulicą, a tu maszszsz . . ., po przeciwnej stronie maszeruje sobie nasz znajomy, więc podnosisz rękę w geście przyjaznego powitania.
On też się uśmiecha i podnosi rękę. Ty go rozpoznajesz i on Cię rozpoznaje w masie setek osób idących w tym momencie ulicą.
To takie ciekawe, że choć podobni, to jednak różnimy się na tyle, że nasze oko wyławia różnice w wyglądzie naszych znajomych Kolegów, Przyjaciół i Rodziny, idących nawet po drugiej stronie jezdni na tej ulicy, np. na Marsiałkowskiej w Warsiawie.
Ale są też przypadki, gdy sobie bracie spokojnie idziesz i nagle widzisz znajomego, który opuszcza na Twój widok oczy i udaje, że Cię nie widzi, udaje Anonima.
I wtedy zastanawiasz się nad przyczynami takiego zachowania się, co się z nim dzieje, co mu się stało….(?)
Ten człowiek (przez małe „cz”, bo „Człowiek, to brzmi dumnie”?) tak boi się kontaktu z innymi, tak jest wystraszony codziennym życiem, że chce się „schować w sobie” i być dla innych niewidzialnym. Wyobraża sobie, że go nie widać, że go nie ma….., taki Anonim….(?)
Tak sobie o tym pomyślałem, gdy mamy do czynienia na naszych forach z sytuacją anonimowych wpisów. Czytając je dochodzimy do wniosku, że przecież znamy ten sposób wypowiedzi, że znamy ten sposób budowania zdań i formułowania myśli, specyficzny dobór słów i charakterystyczne skróty myślowe, że to jest w 100 procentach nasz kolega „X”.
Wielu z nas tak ma, że rozpoznaje tych rzekomych Anonimów, jak rozpoznajemy na ulicy znajomych, którzy na nasz widok odwracają się oglądając witryny sklepów.
Udają, że nas nie widzą.
I zastanawiamy się przy tym, dlaczego Anonim nie podpisał się swoim zwyczajowym „….”?
Myśli, że jest niewidzialny i nikt go nie rozpoznał?
Dlaczego aż tak się boi? Kto go tak wystraszył w życiu? Czy może rodzice, czy też pracodawca?
Często się zdarza, że dzieci nadmiernie karcone (bite?) w dzieciństwie są bardziej lękliwe w życiu dorosłym.
Zdarza się, że nie chcemy się „wychylać”, bo pracodawca – podobno (?) – sobie tego nie życzy.
Celowo piszę „podobno”, gdyż wielu z nas ma takie przekonanie. Ale nie mamy pewności, bo nie zapytaliśmy (znowu się boimy?).
Są jednak Koledzy, którzy zapytali swojego pracodawcę (np. Ketiw) i . . . – o dziwo! – otrzymali pozytywną odpowiedź na swoje zaangażowanie!
Prawda, że można, jak się chce? I nie bolało . . .
Więc nie bójmy się nadmiernie i za powyższym przykładem zapytajmy swojego pracodawcę, zamiast się bać i anonimowo na forach pisać.
To takie fascynujące, te ludzkie zachowania . . . .
I jeszcze jeden argument przyszedł mi do głowy. Bo z dawnej praktyki wiem, że z człowiekiem bojącym się, wystraszonym i bojaźliwym rozmawia się bardzo ciężko. On nie rozumie racjonalnych argumentów, jego reakcje są nieprzewidywalne, chaotyczne i nieraz groźne (i kundel zapędzony w narożnik potrafi ugryźć). Więc w interesie naszej branży postrzegać należy likwidację tych obszarów, które stresują UDS-a.
Rozmawiajmy o tym otwarcie, o tych niepewnych i grząskich obszarach, bo tylko rzeczowa rozmowa może nas przybliżyć do sytuacji wymarzonej – nasza praca nie będzie już tak stresująca.
A widocznym tego efektem będą wpisy na forach – każdy będzie podpisany nickiem!
Ale do czasu, jak będą anonimy wiadomo będzie, że sytuacja jest nadal zła i stresująca – boimy się żyć pełną piersią ciesząc się wolnością wypowiedzi.
Pozdrawia poniedziałkowo
Dziadek Piotra,
który nie zawsze widzi na różowo.

Loading