ŻYCIE NIE ZNOSI PUSTKI

Rate this post
Życie nie znosi pustki…, czyli czy jeszcze czekać?
13/09/2012 13:12:46
Życie nie znosi pustki . . ., więc jak zdarzy się, że na rynku zabraknie jednej z firm, to co się dzieje?
Jej dorobek, jej rynek zbytu, jej pracowników przejmuje inna firma, i życie toczy się dalej .
Bo, życie nie znosi pustki (np. po upadłej firmie).
A czy to prawda, że ktoś coś stracił? No, zastanówmy się wspólnie . . .?
Czy coś strasznego dzieje się, jak pada jakaś Stacja Kontroli Pojazdów?
W jednym z dolnośląskich miasteczek już 6 lat nie działa jedna SKP i niby nic się złego nie dzieje. Nic, gdyż jej klientów przejęły inne SKP, a byli pracownicy znaleźli inną pracę, więc życie toczy się dalej, bo życie nie znosi pustki. Czy ktoś z nas na tym stracił? Tylko były właściciel płacze . . .
A, jak padnie jakaś firma produkująca nasze oprogramowanie, to co się stanie?
Czy dotknie nas jakaś tragedia z tego tytułu? Czy ktoś z nas na tym straci? No chyba nie, bo życie nie znosi pustki.
Rynek ten zostanie przejęty przez inne firmy i po okresie 5-ciu lat już nikt lub prawie nikt nie będzie o takiej firmie pamiętał. Tylko jej właściciel może będzie rozmyślał, jak mu się to udało tak właśnie zrobić, że może sam zepsuł, a może nie …..
Za sugestią Kolegów zgodziłem się nie wykonywać gwałtownych ruchów do czasu, aż nie zarejestrują nas w KRS-ie.
Nie wysyłam pism, nie prosimy o opinie, nie potwierdzamy swojej obecności na branżowym rynku.
Nie konfrontujemy swojego stanowiska z innymi podobnymi organizacjami.
Stoimy i czekamy, jak AK w czasie okupacji z bronią u nogi.
I tak, jak oni czekamy w pełni zmobilizowani, ale jednak nic nie robimy lub prawie nic, bo czekamy.
A pamiętacie jeszcze z historii, czym to czekanie AK się dla Polski skończyło?
Bo, jak pamiętacie, to może powiecie, czy Waszym zdaniem ktoś na tym stracił….?
Bo życie nie znosi pustki, życie toczy się dalej, ale już jakby bez nas, bez naszego udziału.
W tym samym czasie to inni wysyłają pisma i uzyskują opinie, dokumentują swoją obecność na rynku, zapraszani są do wyrażania swoich własnych opinii – nie my, Nie My.
Ja właśnie sobie ten fakt uzmysłowiłem. Może i Wy to zauważyliście?
Kiedyś może i o tym wiedziałem, ale zapomniałem.
No trudno, stało się, więc przepraszam.
Wracamy do gry, bo gra jest coraz ważniejsza.
Gramy o swoja przyszłość i nie możemy przegrać tej przyszłości na pół wieku, na 50 lat, jak AK (Armia Krajowa) w czasie okupacji, gdy stała z bronią u nogi i czekała, i czekała (Historia magistra vitae).
Więc wziąłem za telefon i najpierw zadzwoniłem do Pani Dyrektor Departamentu Prawnego Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, która mi telefonicznie dała do zrozumienia, że ich opinie nie są publiczną własnością – niestety (nie?).
Ich opinie są własnością tych, do których zostały skierowane w danej sprawie.Nic to, że wszyscy płacimy podatki i w ten sposób składamy się na ich pracę.
Może to wyglądać na to, że efekty pracy tego ministerstwa nie należą do całego społeczeństwa, tylko do jego wybranych grup.
Ale, czy to możliwe . . ., eeee tammmm. . ., tak zapewne nie jest . . . (?).
No cóż…., pozostało nam napisać nasze pismo i poprosić o opinię tylko dla nas, tylko dla nas – i tyle (?).
Więc już siadam i czekam na propozycję treści na naszym forum i . . . . -piszę.
Ale, jak przyjdzie odpowiedź, to może się okazać (teoretycznie), że opinia dla nas różni się w treści od opinii na ten sam temat napisanej przez nich dla Wacka, Janka lub Kazika. No sami powiedzcie, czy od tego nie można czasem dostać bzika?
Ale, jak przyjdzie odpowiedź, to się niczym nie martwimy i ją upublicznimy, czyli ogłosimy, nie bacząc na to, że ona będzie tylko naszą SDS-ową własnością.
Ruszmy tyłki Koledzy, i do roboty.
Nie czas na krotochwile i psoty.
Bo życie pustki nie znosi,
jak trawnik, którego się nie kosi.
Pozdrawia,
choć nie lis, toć i nie zając
Dziadek Piotra wracający.
Wybaczcie, bo zbyt długo czekając
błąd zrobiłem niechcący.

Loading